Odpowiedzi na komentarze:
Nata – Nie…nie… nie zapomniałam o blogu. Po prostu mi się nie chciało pisać… O_O
Dla
Nata-chan
…******…
Narrator:
Cała czwórka siedziała na korytarzu.
Tik, tak, tik, tak, tik, tak…
Itachi skulił się w sobie i czekał spięty na werdykt lekarzy.
Tik, tak, tik, tak, tik, tak…
Zamknął oczy, trudem powstrzymując łzy.
Tik, tak, tik, tak, tik tak…
„ – Itachi… Kochasz mnie?
- Tak… Przesz to logiczne.”
Tik, tak, tik, tak, tik tak…
Wspomnienia z piątkowej nocy uderzyły w niego ze zdwojoną siłą. Teraz to zrozumiał.
Tik, tak, tik, tak, tik tak…
Kakashi chodził w te i we w te. To zaciskając pięści, to je rozluźniając.
Tik, tak, tik, tak, tik tak…
Umino siedział i zerkał na blondyna, którego nic nie obchodziło. Tak, to przynajmniej wyglądało. Wewnątrz niego wszystko płakało. Maska, którą zakładał, była jak stal. Ale uczucia ją powoli niszczyły.
Tik, tak, tik, tak, tik tak…
A zegar w ciąż bił…
Itachi skulił się w sobie i czekał spięty na werdykt lekarzy.
Tik, tak, tik, tak, tik, tak…
Zamknął oczy, trudem powstrzymując łzy.
Tik, tak, tik, tak, tik tak…
„ – Itachi… Kochasz mnie?
- Tak… Przesz to logiczne.”
Tik, tak, tik, tak, tik tak…
Wspomnienia z piątkowej nocy uderzyły w niego ze zdwojoną siłą. Teraz to zrozumiał.
Tik, tak, tik, tak, tik tak…
Kakashi chodził w te i we w te. To zaciskając pięści, to je rozluźniając.
Tik, tak, tik, tak, tik tak…
Umino siedział i zerkał na blondyna, którego nic nie obchodziło. Tak, to przynajmniej wyglądało. Wewnątrz niego wszystko płakało. Maska, którą zakładał, była jak stal. Ale uczucia ją powoli niszczyły.
Tik, tak, tik, tak, tik tak…
A zegar w ciąż bił…
***
Po dwunastu godzinach czerwone światełko na Sali operacyjnej zgasło a na korytarz wyszli lekarze z czarnowłosym chłopakiem, który leżał blady jak ściana na jego ręce były bandaże. Itachi spał na krześle zresztą, jak każdy siedzący na niebieskich krzesłach. Prócz… No właśnie, gdzie na Naruto? A jest…!! Rozmawia z lekarką.
- …I co z nim? – Zapytał cicho blondyn.
- Jest w ciężkim stanie…
- Aha… A gdzie go wieziecie?
- Na ojom…
- Jak to?! – Blondyn oparł się o ścianę, po czym zjechał po niej.
- Jeżeli pacjent jest w śpiączce to musimy go zawieść do tej Sali. – Wyjaśniła kobieta.
- D-Dziękuję p-pani z-za i-informację… – Wydusił z trudem blondynek, drżąc nie miłosiernie. – Można go odwiedzić? – Zapytał, gdy się już trochę uspokoił.
- Niestety, ale na razie nie… – Kobieta prószyła przed siebie, nie spojrzawszy już na blond chłopca.
…*******…
Po dwunastu godzinach czerwone światełko na Sali operacyjnej zgasło a na korytarz wyszli lekarze z czarnowłosym chłopakiem, który leżał blady jak ściana na jego ręce były bandaże. Itachi spał na krześle zresztą, jak każdy siedzący na niebieskich krzesłach. Prócz… No właśnie, gdzie na Naruto? A jest…!! Rozmawia z lekarką.
- …I co z nim? – Zapytał cicho blondyn.
- Jest w ciężkim stanie…
- Aha… A gdzie go wieziecie?
- Na ojom…
- Jak to?! – Blondyn oparł się o ścianę, po czym zjechał po niej.
- Jeżeli pacjent jest w śpiączce to musimy go zawieść do tej Sali. – Wyjaśniła kobieta.
- D-Dziękuję p-pani z-za i-informację… – Wydusił z trudem blondynek, drżąc nie miłosiernie. – Można go odwiedzić? – Zapytał, gdy się już trochę uspokoił.
- Niestety, ale na razie nie… – Kobieta prószyła przed siebie, nie spojrzawszy już na blond chłopca.
…*******…
Uhh… Coś mi to za krótkie wyszło O.o.… xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz