Gwałt:
- Eeee… – Itachi spojrzał na swoje kroczę po czym pisnął. – Złaś ze mnie… – Zacisnął wargi. Gdyby mógł wziął by Sasuke teraz i tutaj. Ale nie mógł. Wiedział, że Sasuke wystraszył by się.***
Gdy Itachi uspokojony wyszedł z łazienki.
- Itachi wychodzę do Uzumaki’ego. – Powiedział spokojnie młodszy z braci. Po czym zamknął drzwi tak, że mury w kamienicy się zatrzęsły. Sasuke szedł spokojnie ulicą Sendai(Czy jakoś tak xD)w pewnym momencie usłyszał krzyki jakieś dziewczyny..
Sasuke:
-Proszę mnie puścić! – No proszę. Jak w filmie. Przechodzi sobie facet obok ciemniejszej uliczki i nagle słyszy kobiecy krzyk, odwraca się i postanawia uratować opałową damę… a może damę w opałach? W tym momencie kamera powinna zrobić zbliżenie na twarz faceta który mruży niebieskie oczy i mówi niesamowicie męskim głosem: „Proszę ją puścić panowie albo pożałujecie”. I żyli długo i szczęśliwie. Fin. To znaczy facet i kobieta, nie facet i panowie. Mały problem: to nie film, tu nie ma kamer… i ja nie mam niebieskich oczu! Tylko czarne. Jednak krzyk jest jak najbardziej realny. – Co robisz! Proszę ją puścić! – Na łeb padłem. Właśnie wykopałem sobie grób a ten paker z chęcią wbije gwoździe do mojej trumny, jak mniemam.
- Co wypierdku? Chcesz w zęby? – O, błysną inteligencją.
- Jak zdołałeś wymówić takie skąp likowane słowa z twoim ptasim mózgiem? – Ja też błysnąłem intelektem.
-Orz ty… zaraz Ci się odechce żartów wymoczku! – To się dogadaliśmy. – Szesnastolatek. Widziałem go w naszej szkole. Zamachną się. Jednak zdołałem się uchylić przed ciosem a jego pieść trafiła powietrze. Ja się umiem wplątywać w różne dziwne historie. Mam to po mamusi. Ale na razie mniejsza o to.
-Ej, kochanie? – Na taką zaczepkę mięśniak odwrócił się i… po kilu sekundach zakrywał twarz i wrzeszczał z bólu. Wypluwał z siebie niczym karabin maszynowy, salwę przekleństw.
- O rzesz ty suko! Zabije! Zabije! Pieprzona twa mać! – Warknął na mnie. Chłopak miał czerwone włosy i zielone oczy. Uderzyłem go w brzuch z kolana. Upadł. A ja jak rycerz w złotej zbroi podszedłem do dziewczyny. Niestety to nie jest bajka a ja nie jestem księciem. Dziewczyna spojrzała na mnie.
- Dziękuję… – Szepnęła po chwili.
- Nie ma za co… – Odwróciłem się i tyle mnie widziała.
***
Stałem przed dużym blokiem. Wszedłem niepewnie do środka. Usłyszałem jakieś wrzaski z mieszkania numer: 1. – Sz. P. Vaz. – Głosił napis.
- To nie tu… – Pomyślałem skołowany. Wszedłem wyżej. Numer: 2 i 3. Na pierwszych drzwiach był napis. – Państwo Arak. – Na drugich zaś od lewej był napis: – Do państwa Namikaze-Uzumaki. – Westchnąłem zadzwoniłem w drzwi od lewej. Pies zawarczał głucho. Ktoś podszedł.
- Zamknij się Saba. – Powiedział delikatny głos.
- Witam jest może Naruto? – Wysoki blondyn wyższy od Naruto wyszedł przed drzwi. Miał zaczerwienione oczy. Jego strój był dziwny czarne długie jeansy, niebieska koszula. Chyba wychodził.
- Tak. Wejdź… Jest u siebie w pokoju. Drugie drzwi na prawo. – Powiedział. Wszedłem do środka. Dom całkiem, całkiem. Duża kuchnia na lewo.
- Witam cie… Ita… – Rudowłosa przerwała. – Sasuke…? – Zapytała uśmiechnięta.
- Witam znam panią? – Kobieta wyglądała na trzydzieści dwa lata.
- Nie twój brat mi tyle o tobie opowiadał. – Zamknęła swoje zielone oczy, żeby nad czymś pomyśleć. – Jesteś tu z powodu lekcji? – Zapytała po chwili.
- Hai.. – Uśmiechnąłem się leciutko.
- Dobrze. Naruto jest u siebie z…
- CHCĘ…!! – Wrzasnął wściekle.
- Kibą… – Dodała po chwili. – Bądź ostrożny. Naruto dziś ma paskudny humor.. – Kiwnąłem głową i wszedłem do sypialni Uzumaki’ego.
Kilka godzin wcześniej Naruto…
- Kurwa… Chcę działkę dawaj… – Powiedziałem.
- Dobra, dobra, ale daj mi kogoś przelecieć.
- Poczekaj zaraz ci kogoś zarwę… – Puściłem chłopakowi oczko. – Kogo?
- Sakure.
- Tą dziwkę? – Zapytałem kpiąco. – Zaraz przyjdę. – Dodałem wychodząc na balkon.
***
- Cześć słońce… – Powiedziałem po chwili.
- Ohh Naruto-kuuuuun!? – Pisnęła dziewczyna do słuchawki w telefonie komórkowym. – Słucham cię słońce?
- Umówisz się zemną… – Powiedziałem do niej. Widziałem kontem oka, że Gaara uśmiecha się.
- Ohh… Naprawdę? Kiedy gdzie? – Zamknąłem oczy.
- Na rogu w ciemnej ulicy…
- Oczywiście… – Pisnęła ucieszona.
- Pa słoneczko.
- Pa… – Z wieloma ludźmi tak robiłem, żeby dostać działkę.
- To ja spadam.. – Poinformował nas. To znaczy mnie i Kibę, że wychodzi.
- Nara… – Uśmiechnąłem się gdy zobaczyłem strzykawki z morfiną i biały proszek.
- Nara Ziom… – Krzyknąłem do wychodzącego z pokoju szesnastolatka.
- Chcesz? – Zapytałem Kiby wskazując palcem na amfę. Pokiwał twierdząco głową. Do pokoju wszedł…
- Uchiha… – Warknąłem.
Sasuke:
Stałem, jak wryty. Na łóżku leżały narkotyki, pokój Uzumakiego był więcej, niż w opłakanym stanie. Wszędzie były papiery, jakieś chipsy, o i nawet puszki po coca-coli. Mało to były też pudełka po kondomach, niektóre zużyte niektóre pełne. Na łóżku leżał blondyn, a na fotelu siedział jakiś chłopak o brązowych włosach i takiego samego koloru oczach.
- Uchiha… – Warknął Uzumaki siadając ja łóżku. Lazurowe oczy były czerwone? Pokręciłem głową.
- „Nie to nie możliwe…”– Powiedziałem w myślach. Spuściłem głowę.
- Uchiha? – Zapytał ten szatyn. – Słyszałem coś o tym, że tylko dwóch Uchiha przeżyło pożar… – Uniosłem głowę nagle zaintrygowany. – Wiem tylko tyle, że ktoś o imieniu Agara? Nie.. Wargara? Też nie… – Zaczął myśleć.
- Nie chodzi ci o Madarę naszego nauczyciela od Japońskiego? – Sarknął się blondyn.
- Tak… – Pstryknął przez dwa palce. – To chyba on spowodował ten cały pożar. – Szatyn spojrzał na mnie.
- Tak właściwie czego tu… – W oczach blondyna była istna furia.
- Chciałem lekcje… – Wypowiedziałem ciszej niż wiatr.
- Podejdź tu… – Powiedział blondyn. – Kiba wyjdź… Muszę z nim „Pogadać” – Ten cały Kiba wyszedł patrząc na mnie ze współczuciem. – Więc chcesz lekcji.. Hn? – Podszedłem do łóżka. Pociągnął mnie na siebie, także siedziałem u niego na biodrach. Poczułem zawstydzenie. – Coś, za coś… – Szepnął mi na ucho podniecająco, po czym polizał mnie po nim. – Dam ci lekcje podarunkiem, że oddasz mi się. – Poruszył biodrami. Poczułem, że jest podniecony.
- Co takiego?!!! – Pisnąłem spadając z łóżka na brudną, umazaną czymś podłogę.
- Hahaha… – Zaśmiał się chłodnym tonem. – Więc jesteś prawiczkiem? – Zapytał głosem mówiącym „Gówno mnie to obchodzi bo i tak cię zerżnę”.
- T-tak… – Powiedziałem piskliwie. Chłopak wstał z łóżka, złapał mnie za bluzę i uniósł nad ziemie. Byłem przestraszony. Położył mnie na biurku i zaczął rozbierać.
- Synku wychodzę – poinformowała nas pani domu.
- Dobrze mamo… – Po chylił się nade mną i pocałował mnie. Wsunął język w moje usta.
- Proszę… nie! – Pisnąłem. Blondyn całował mnie po szyi
- Mam ochotę cię zerżnąć.… Wiesz? – Zapytał. Zacząłem się wyrywać, ale blondyn odpiął ze swoich spodni kajdanki, które dopiero teraz zauważyłem. Zapiął mi dłonie na i usadził na biurku, moje dłonie położył na swoich ramionach. Z oczu płynęły mi ciurkiem czyste, niewinne łzy. Uniósł mi koszulkę i zaczął całować sutki co chwila podgryzając jeden lub drugi. Moje ciało zawiodło. Głośny jęk wydobył się z moich ust. – Widzisz zaczyna się podobać. – Poddałem się. Oddałem mu się.
***
Itachi chodzi w tę i we w tę(znaczy w tę i z powrotem xD)nie wiedział, gdzie ten kretyn jest.
- Kurwa… – Warknął. Na zegarze wybiła dwudziesta druga gdy szanowny Sasuke raczył wrócić. – Gdzie ty kur… – Urwał widząc stan swojego brata. – …wa był. – Dokończył. Na policzkach Sasuke widniały świeże ślady łez. – Co się stało… – Nie ugryzł się w język. Nie zdołał. Nim się obejrzał te słowa wydobyły się z jego ust.
- Kochasz mnie? – Zapytał Sasuke starszego brata.
- Co się stało?! – Powtórzył delikatnie przytulając brata do siebie.
- Odpowiedz.. – Rozpłakał się ponownie.
- Tak… – Odparł biorąc brata na ręce. – To logiczne… Przecież jesteśmy braćmi prawda? – Weszli do duże białej łazienki. Ściany w niektórych miejscach były pokryte płatkami Sakury. Ubikacja, bidet(Coś takiego do podmywania xD^^), prysznic, duże lustro, wanna, umyka, półka na kosmetyki(Zawalona pierdółkami Itasia xD) i znowu lustro. Itachi podszedł do wanny, włączył wodę i postawił Sasuke na ziemi. – Rozbieraj się… – Powiedział nalewając rumiankowego płynu do wanny. Delikatny pół uśmiech rozświetlił twarz chłopaka. – No chodź… trzeba cię umyć.. – Obrócił się przodem do braciszka. – Czemu nie rozebrany? – Zdziwił się długo włosy.
- Nie chcęęę!!… – Pisnął młodszy z braci. Itachi zmarszczył brwi.
Dobre naprawdę dobre, w koncu naruciak rządzi
OdpowiedzUsuńkto by pomyslał ze uchicha bendzie sie go bał super nota