„Strzelanina”
Rozdział troszkę pokopany O_o.
…-******…
…-******…
Sasuke z uśmiechem wtulił się w brata, po czym chciał ponownie zasnąć, ale niestety..
- Niisan.. Śpijmy.. – Burknął nie zadowolony, gdy poczuł, jak dłonie starszego brata układają go na pościeli.
- Jak chcesz, to śpij.. Jest piątek, a twoja szkoła jest zamknięta, z powodu remontu..
- Ehe… – Ziewnął potężnie i z zamkniętymi oczyma przejął pozycję siedzącą.
- Boli cię jeszcze ręka? – Do pokoju wszedł Hatakę.
- Już nie Panie Kakashi.. – Uśmiechnął się szeroko i zapytał brata. – Idziemy do sklepu?
- Taa…
- To kupcie jabłka. – Krzyknął Umino z kuchni.
- Spoko.. – odparł długowłosy i wyszedł do łazienki. Sasuke uśmiechnął się i opadł na pościel, zasypiając.
***
Nie całe dwie godziny później obaj chłopcy szli już długim pasażem w stronę kasy. Kupili wszystko, a nawet za dużo. Naglę usłyszeli swoje imiona, a gdy się odwrócili zobaczyli cztery sylwetki idące w ich strony. Na czele szedł Kodomo za nim jego starszy brat Naruto, Sakura i Deidara.
- O Deidara. – Uśmiechnął się Itachi.
- Ohayo Itachi-sempai.. – Uśmiechnął się starszy Yamanaka.
- Jak tam interesy? – Zapytał, ledwo poruszając wargami.
- Dobrze… – Uśmiechnął się blondyn, jego długie blond włosy opadły mu na twarz. – Słuchaj stary, jest robota do wykonania. – W ręczył długowłosemu, brunetowi nie wielką aktówkę.
- Ej Sasuke, my Idziemy na ławkę. – Krzyknął Itachi, gdy brat odszedł od niego nieco dalej, do przyjaciół.
- Dobra! – Odpowiedział. Poszli na ławkę.
- Słuchaj.. Szef mówi, że pracowała da 10000000*jenów. – Westchnął cicho. Itachi wyjął plik kartek.
- Kobieta? – Prychnął. – Dobra, o co tu chodzi? – Deidara milczał. – Mam ją zabić? – Deidara dalej milczał. – Ej co jest? – Szturchnął ciałem i dopiero w tedy zauważył dziurę z tyłu głowy blondyna. Westchnął ciężko po czym wstał powoli i odszedł. – Rozumiem… – Powiedział do siebie i zawołał brata, po czym opuścili sklep.
***
- No nareszcie jesteście.. – Mruknął Kakashi, który siedział na stołku i czytał jedną z tych swoich książeczek.
- Konoha, ma przejebane.. – Parsknął krótkim, nieprzyjemnym głosem.
- Co się stało? – Szaro-włosy splunął herbatą na książkę.
- Nic… Sam zobacz.. – Wszedł do salonu i pchnął w Hatakę aktówką, którą ten po chwycił. – Tsunade Chike*? – Zdziwił się. – Czy ona przypadkiem nie żyje?
- Jak widzisz żyje.. Kurwa, chcę przeszkodzić w handlu z Polską organizacją „Kushi-chan..”, czy jakoś tak, ale to mało ważne..
- Itachi…
- Nie zabiję jej sam..
- Itachi… – Ponownie spróbował Kakashi.
- Musisz po…
- Nii-san.. – Szepnął Sasuke, drżącym głosem. Przerażony chłopak spojrzał mu w oczy. Płakał. Chciał podejść do niego, ale ten cofnął się kilka kroków.
- Sasuke…
- Nie zbliżaj się do mnie… – Pisnął chłopiec, a po chwili wyrżnął się o schód, prowadzący do górnej części ich domu.
- Sasuke.. – Itachi podbiegł do niego.
-Nic ci nie jest? – Pytanie wydostało się z ust szarowłosego, na co najmłodszy spojrzał zaszklonymi oczyma.
-Wstaniesz? – Młody pokręcił głową. – Nie? Sasuke Powiedz coś.. – Chłopak milczał i płakał.
- Zabiłeś ich? – Szepnął cicho Sasuke. – Ty zabiłeś rodziców?! – Krzyknął łkając w rękaw swojej czarnej bluzy.
- Tak.. – Sasuke uniósł oczy i spojrzał w te należące do brata.
- Nande?! – Pisnął, unosząc się. Chciał uciec, ale silne ręce brata mu to uniemożliwiły. Zacisnął powieki aż mu poczerniało. Itachi pociągnął chłopcem, także poszli na górę.
- Sasuke.. Słuchaj ja zostałem zmuszony do zabicia rodziców.. Przestań płakać.. – Powiedział na końcu. Sasuke wył jak zabijana świnka. – …Sasuke.. – Spazmy szlochu były co raz większe. – Ja przepraszam.. – Wyciągnął spluwę z kieszeni i strzelił…
…******…
- Niisan.. Śpijmy.. – Burknął nie zadowolony, gdy poczuł, jak dłonie starszego brata układają go na pościeli.
- Jak chcesz, to śpij.. Jest piątek, a twoja szkoła jest zamknięta, z powodu remontu..
- Ehe… – Ziewnął potężnie i z zamkniętymi oczyma przejął pozycję siedzącą.
- Boli cię jeszcze ręka? – Do pokoju wszedł Hatakę.
- Już nie Panie Kakashi.. – Uśmiechnął się szeroko i zapytał brata. – Idziemy do sklepu?
- Taa…
- To kupcie jabłka. – Krzyknął Umino z kuchni.
- Spoko.. – odparł długowłosy i wyszedł do łazienki. Sasuke uśmiechnął się i opadł na pościel, zasypiając.
***
Nie całe dwie godziny później obaj chłopcy szli już długim pasażem w stronę kasy. Kupili wszystko, a nawet za dużo. Naglę usłyszeli swoje imiona, a gdy się odwrócili zobaczyli cztery sylwetki idące w ich strony. Na czele szedł Kodomo za nim jego starszy brat Naruto, Sakura i Deidara.
- O Deidara. – Uśmiechnął się Itachi.
- Ohayo Itachi-sempai.. – Uśmiechnął się starszy Yamanaka.
- Jak tam interesy? – Zapytał, ledwo poruszając wargami.
- Dobrze… – Uśmiechnął się blondyn, jego długie blond włosy opadły mu na twarz. – Słuchaj stary, jest robota do wykonania. – W ręczył długowłosemu, brunetowi nie wielką aktówkę.
- Ej Sasuke, my Idziemy na ławkę. – Krzyknął Itachi, gdy brat odszedł od niego nieco dalej, do przyjaciół.
- Dobra! – Odpowiedział. Poszli na ławkę.
- Słuchaj.. Szef mówi, że pracowała da 10000000*jenów. – Westchnął cicho. Itachi wyjął plik kartek.
- Kobieta? – Prychnął. – Dobra, o co tu chodzi? – Deidara milczał. – Mam ją zabić? – Deidara dalej milczał. – Ej co jest? – Szturchnął ciałem i dopiero w tedy zauważył dziurę z tyłu głowy blondyna. Westchnął ciężko po czym wstał powoli i odszedł. – Rozumiem… – Powiedział do siebie i zawołał brata, po czym opuścili sklep.
***
- No nareszcie jesteście.. – Mruknął Kakashi, który siedział na stołku i czytał jedną z tych swoich książeczek.
- Konoha, ma przejebane.. – Parsknął krótkim, nieprzyjemnym głosem.
- Co się stało? – Szaro-włosy splunął herbatą na książkę.
- Nic… Sam zobacz.. – Wszedł do salonu i pchnął w Hatakę aktówką, którą ten po chwycił. – Tsunade Chike*? – Zdziwił się. – Czy ona przypadkiem nie żyje?
- Jak widzisz żyje.. Kurwa, chcę przeszkodzić w handlu z Polską organizacją „Kushi-chan..”, czy jakoś tak, ale to mało ważne..
- Itachi…
- Nie zabiję jej sam..
- Itachi… – Ponownie spróbował Kakashi.
- Musisz po…
- Nii-san.. – Szepnął Sasuke, drżącym głosem. Przerażony chłopak spojrzał mu w oczy. Płakał. Chciał podejść do niego, ale ten cofnął się kilka kroków.
- Sasuke…
- Nie zbliżaj się do mnie… – Pisnął chłopiec, a po chwili wyrżnął się o schód, prowadzący do górnej części ich domu.
- Sasuke.. – Itachi podbiegł do niego.
-Nic ci nie jest? – Pytanie wydostało się z ust szarowłosego, na co najmłodszy spojrzał zaszklonymi oczyma.
-Wstaniesz? – Młody pokręcił głową. – Nie? Sasuke Powiedz coś.. – Chłopak milczał i płakał.
- Zabiłeś ich? – Szepnął cicho Sasuke. – Ty zabiłeś rodziców?! – Krzyknął łkając w rękaw swojej czarnej bluzy.
- Tak.. – Sasuke uniósł oczy i spojrzał w te należące do brata.
- Nande?! – Pisnął, unosząc się. Chciał uciec, ale silne ręce brata mu to uniemożliwiły. Zacisnął powieki aż mu poczerniało. Itachi pociągnął chłopcem, także poszli na górę.
- Sasuke.. Słuchaj ja zostałem zmuszony do zabicia rodziców.. Przestań płakać.. – Powiedział na końcu. Sasuke wył jak zabijana świnka. – …Sasuke.. – Spazmy szlochu były co raz większe. – Ja przepraszam.. – Wyciągnął spluwę z kieszeni i strzelił…
…******…
A teraz się domyślać:).
______________
10000000* – 5000000
Chike – Nie znam prawdziwego nazwiska Tsunade:))..
______________
10000000* – 5000000
Chike – Nie znam prawdziwego nazwiska Tsunade:))..

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz