Regulamin.

1.1. Kushina w Yakuzie ma zawsze rację.
1.2 Jeżeli Kushina w Yakuzie nie ma racji patrz punkt pierwszy.
2.1 Tu posty są zamieszczane ....(Różnie:D)
2.2 Piszę bo lubie;P.
2.3 Nie chcę widzieć komentarzy w stylu: "Głupie to"/"Nie podoba mi się twoje opo.".. Jak komuś nie odpowiada. WYPAD=__=.
3.1 Powiadamiam przez:
3.2 * Gadu-Gadu.
3.3 * Blogi.
4.1 SPAM... Hmm.. Jak chcecie, dawajcie*Wzrusza ramionami:D*
Pozostałych zapraszam do czytania i komentowania^^).
5.1 Najważniejsze:
Opowiadanie jest Yaoi, lżejszą formą związków męsko-męskie, jest Shōnen-ai, jeżeli ci nie odpowiada, to spójrz w prawy, górny róg ekranu.. Tam znajduje się taki pięknie czerwony "x", naciśnij go i... WYNOŚ MI SIĘ STĄD ;/...

...A pozostałych, zapraszam serdecznie do czytania, oraz komentowania.

czwartek, 24 grudnia 2009

Chapter: 15.

          Gwiazdka^^
- Niisan, co mi kupisz na gwiazdkę?! – Pisnął mu na ucho.
- Nic… – Odparł zamyślony. On zawsze tak mówił, a potem.. BACH do stawał…
 … co chciał. W tym roku miało zdarzyć  się coś, czego zapewne wszyscy by się nie spodziewali xDD.
***
            Nadszedł wieczór, a Itachi i Sasuke siedzieli  w pokoju. Długowłosy leżał w łóżku, a Sasuke patrzył na niego. Nagle wstał, a późnie wyszedł gdzieś, nie mówiąc bratu co chcę zrobić. Itachi, będąc zaczytany w książce, nie zwrócił na to uwagi.
***
- Naruto? – Sasuke wszedł do pokoju Uzumaki’ego, którego niebyło.
- Sasuke? Co ty tu robisz? – Czarnooki uśmiechnął się do przyjaciela.
-  Mam problem, z którym musisz mi pomóc..
- Wal stary..
- Kocham brata.. – Zaczerwienił się.
- Hehe… To raczej normalne nie?
- No tak, Aleeee… – Chłopak opadł  ciężko na fotel obrotowy i westchnął ciężko. – Ja go „kocham”, no wiesz chyba co to miłość kazirotczaaaa!! – Naruto zachichotał, gdy brat Sasuke objął go w tali i przytulił do siebie od tyłu.
- Itachi?! – Kwiknął malec, czując ręce brata, wsuwające się pod jego bluzkę, a po chwili cały czerwony ze złości zaczął bić brata po plecach. – ITACHI!! – Wrzasnął chłopak, który został przerzucony przez ramię brata i wyniesiony z pokoju.
***
- Itachi, co kombinujesz?!! – Pisnął Sasuke.
- Nic… – Mruknął kładąc brata na pościeli i całując go w czoło. – Czemu mi uciekłeś? – Zapytał łaskocząc go po brzuchu. Sasuke zaczął się śmiać. – No urwisie? – Ich nosy się lekko musnęły. Sasuke poczerwieniał na twarzy, na co Itachi się zaśmiał.
- I z czego się cieszysz?! – Pisnął młodszy. – I ile słyszałeś z mojej rozmowy?
- Nic… – Gdyby Itachi był łasicą zapewne by położył uszy po sobie. Ale Itachi nie miał uszu.
- Taaaa jasne..
- Chłopaki na pojutrze macie fajnie się ubrać… – Do pokoju weszła Sakura.
- Dobra, dobra.. – Ziewnął czarnooki Sasuke.
- To ja idę. Dobrej nocy… – Mruknęła różowowłosa i zniknęła zamykając cicho drzwi. Ita położył się na plecach przygarnął ciało brata do siebie. Ten zachłysnął się śliną i zaczął spazmatycznie kaszleć.
- Ita-chi! – Syknął cicho. Jego dłonie zacisnęły się na czarne materiale koszulki. – Itachi kocham cię… – I nastała cisza, Ita spojrzał w przestraszone oczy brata i natychmiast zacisnął powieki. Zakrył usta dłońmi i wbił się w materac.
- Sasuke? – Odsunął dłoń od ust brata i pochylił się nad nim szepcząc mu do ucha. – Ja Cię… też… – Sasuke zdębiał, słysząc te słowa, wypowiedziane z takim uczuciem i żarem. Ich usta spotkały się na chwilę, a dłoń mężczyzny zsunęła się delikatnie na jego udo. Młody rozsunął usta, czekając na więcej i więcej. Nie zaspokojony zegar z kukułką zaczął bić i oznajmił obuł, że nadeszła północ. Dłoń przesunęła się po kołdrze i światła zgasły. Bladą twarz Itachi’ego otulił księżyc w pełni. Itachi powoli zdjął koszulkę z brata, ówcześnie rozpinając guziki na niej. Krótkowłosy chłopak podniósł dłonie do góry, aby mu pomóc. Po chwili koszulka została rzucona gdzieś w przestrzeń. Ich spragnione wargi znowu się spotkały. Teraz ich pocałunki stały się ostre i namiętne. Itachi spojrzał w oczy brata, które zostały ukryte pod kurtyną długich, czarnych rzęs. Chłopiec westchnął cicho, spodnie zostały zdjęte. – Sasuke, chcesz tego na pewno? – Sasuke otworzył oczy spojrzał w te należące do brata.
- Tak, chcę… – Westchnął cicho i zdjął bratu ciemną koszulkę i rzucił ją w kąt. Dopiero teraz spostrzegł, że jest nago. Zaczerwienił się momentalnie, co nie co rozbawiło Itę. Sasuke prychnął cicho i wtulił się w brata gwałtownie.
- Sasuke, na pewno tego chcesz? – Odchylił jego głowę w tył i ujrzał w jego oczach łzy. – Sasuke, co się dzieje? – Spojrzał mu w oczy. – Może to odłożymy..? – Wspomnienia? Zapewne tak.. – Chodź spać… – Otarł łzy z jego oczu i uśmiechnął się do niego.
- „Dziękuję…” – Pomyślał Sasuke, zasypiając.
***
            Sasuke wstał wcześnie, bardzo wcześnie. Iruka siedział w kuchni i robił śniadanie dla domowników.
- Ooo… Hej młody, nie śpisz?
- Ohayo Iruka. – Sasuke westchnął ciężko i opadł na stołek.
- Herbatę Czy mleko? – Zapytał uśmiechając się szczerze i radośnie.
- Ja już nic nie wiem.. – Sasuke nie odparł na pytanie szatyna, co nieco go zdenerwowało. – Jak mam sobie pomóc..?
- Co? – Zapytał cicho, a czarnooki uniósł głowę, patrząc w oczy mężczyzny.
- Mleko… – Odparł na wcześniejsze pytanie Umino.
- Sasuke.. Yo czemu nie śpisz? – Zapytała Sakura.
- Daj mu spokój kochanie.. – Uśmiechnął się sympatycznie. To był Naruto, który spojrzał na swoją Sakurę i ucałował jej dłoń na „dzień dobry”.
- Wiecie? Heh.. Fajna z was para.. – Zaśmiał się Sasuke, ale po chwili zamknął oczy, czując¸ że zaraz kichnie. – APŚK! – Sakura spojrzała na chłopaka zdziwiona, ale po chwili uśmiechnęła się szeroko i zaszczebiotała wskazując palcem na chłopaka.
- Sasuke jest chory, więc co tu robisz?! Do łóżka a kysz…! Zaraz wracam muszę coś naszym „pacjentem” zrobić.. Hehe… – Zachichotała, czując przypływ matczynej opiekuńczości(…Taaa… smoczek, kołyska^^.). – Do Itasia raus! – Sasuke westchnął ciężko i dał się pociągnąć za dziewczyną do pokoju.
- H-ha…! APŚK! I… – Wytarł nos chusteczką. – „Kuso! Jeszcze trzy dni przed  świętami =__=..” – Sasuke położył się do łóżka, a Itachi, który też już nie spał, tylko pisał coś na kartce, spojrzał na nich i uśmiechnął się.
- Siadajcie… Zaśpiewam wam piosenkę.. – Sakura spojrzała na długowłosego, który złapał gitarę…
-Gdzieś

Zagubiony w ciemności, z nadzieją na znak
Zamiast tego, jest tylko cisza,
Czy nie możesz usłyszeć mych krzyków?
Nigdy nie stracę nadziei,
Muszę wiedzieć, gdzie jesteś,
Ale jedna rzecz jest pewna,
Zawsze jesteś w moim sercu.
Znajdę cię gdzieś
Będę próbował, aż do dnia mojej śmierci…
Ja po prostu muszę wiedzieć, cokolwiek się stało
Prawda uwolni mą duszę

Zagubiony w ciemności, spróbuj znaleźć swą drogę do domu
Chcę cię objąć i nigdy nie pozwolić ci odejść
Niemal mam nadzieję, że jesteś w niebie, więc nikt nie może skrzywdzić twej duszy
Żyję w udręce ponieważ po prostu nie wiem,
Gdzie jesteś

Znajdę cię gdzieś
Będę próbował, aż do dnia mojej śmierci
Ja po prostu muszę wiedzieć, cokolwiek się stało
Prawda uwolni mą duszę
Gdziekolwiek jesteś, nie przestanę szukać
Cokolwiek to znaczy, muszę wiedzieć
Znajdę cię gdzieś
Będę próbował, aż do dnia mojej śmierci
Ja po prostu muszę wiedzieć, cokolwiek się stało
Prawda uwolni mą duszę.. – Odłożył gitarę i spojrzał na nich.
- BOŻE JAK PIĘKNIE! – Pisnęła Sakura.
***
            Nie całe dwa dni później wszyscy stali bardzo wcześnie i omal nie zabijając się na schodach wpadli do kuchni, jedynie Kakashi przyszedł spóźniony(ale temu  się nikt niedziwni.^^)
- Spóźniłeś się…! –  Krzyknęli wszyscy, na co wyżej wymieniony  spojrzała na swoją książeczkę i zaśmiał się głupio.
- Dobra, Kakashi za karę będziesz mikołajem;). – Mężczyzna spojrzał na szatyna i zamrugał gwałtownie powiekami.
- Że niby co takiego?!
- Zamknij się… – Krzyknęła reszta.
- Sakura pomaga mi w kuchni..
- Będziemy mieli gości?! – Zapytało jednocześnie rodzeństwo.
- Spokojnie, tylko 3(0000^^) osoby.
- To kto taki? – Zapytał Itachi, który właśnie usłyszał dzwonek. Za drzwiami, przemarznięta do śpiku kości stałam… ja^^, wraz z nie rozłącznym kotem zamkniętym w czarnym krysztale.
- WITAJ^^!! KUSHINO W NASZYCH SKROMNYCH PROGACH!^^
- Siema.. – Me długie do łopatek czarno-brązowe włosy zawiały na chłodzie, a ja sama zostałam wpuszczona do środka. – Tu są prezenty i choinka ;)… – Dziewczyna zaśmiała się dźwięcznie i z małego worka wyjęła ogromną choinkę..
- O_O… A bombki? – Zaszczebiotała radośnie Sasuke całując brata w policzek.
- Moment ma tu takie duże pudełko^^.. O mam! – Wyjęła czarne, skurzane pudełko, długopis i ołówek. Cmoknęła radośnie i podbiegła do Naruto, Sasuke i Itacha xD. – Planuję chardaa!!^^ – Krzyknęła na patrząc ironicznie na Sasu i Itę.
- Eeee…! – Krótkowłosy omal nie zaliczył gleby, słysząc te słowa dziewczyny.
- Ale to później. – Powiedziała uśmiechając się. – Ubieramy choinkę;).. – Zapiszczała.
***
           Skonani chłopcy opadli na poduszki. Kakashi, przebrany za mikołaja siedział w fotelu i czytał swojego pornosa, znanego jako „Icha, Icha Paradaisu”
- Kakashi pomożesz? – Zapytała Sakura, stojąc w drzwiach. Dzwonek w drzwiach zaczął upierdliwie dzwonić, a Kushina, dotychczas układająca paczki poderwała głowę i krzyknęła. – ITACHI OTWIERAJ TE DRZWII!! – Krzyk poniósł się po domu i Itachi, ubrany w czarny garnitur uśmiechnął się i podszedł do drzwi. Gdy je otworzył oczy mu omal z orbit nie wyszły. Za drzwiami stały trzy osoby.
- Anna Asakura! Yoh Asakura! – Zaczerwieniona Anna weszła do domu, a za nią pobiegł zmarznięty Yoh.– Ooo i Hao… Też… – Dziewczyna o długich, czarnych włosach żuczała się  na długowłosego szamana, przygniatając go i całując namiętnie. Reszta patrzyła na to nich w szoku. Hao uśmiechnął się i zdjął z siebie dziewczynę, która pomogła mu wstać. – No, a teraz do roboty…^^ – Powiedziała Kushina, tuląc się do chłopaka, który cmoknął ją w czoło.
***
            Około 19:00, wszyscy zebrali się do stolika. Anna ubrana w zieloną, śliczną suknie,  uśmiechnęła się Yoh, który ubrany w czarny, ładny garnitur, prezentował genialnie. Hao ubrany tak samo jak jego bliźniak, ucałował Kushine w czoło. Ita i Sasu ubrani w czarne spodnie i białą koszulkę usiedli obok dziewczyn. Kakashi siedział w kuchni, nadal w stroju mikołaja, oraz oznajmił, że on nie przyjdzie. Naruto i Sakura wyszli gdzieś indziej na kolację, zapewne do rodziców Naruto.
- Eghem! – Na dół zszedł Iruka, ubrany w zielony garnitur z czarnym krawatem, również, jak Hao i Yoh  prezentował się ślicznie. Z szerokim uśmiechem wszyscy zaczęli łamać się opłatkami i składać sobie życzenia. Nawet Kakashi, przyszedł.
- Hao. – Kushina zaczęła od strony prawej, ponieważ po tej stronie siedział jej ukochany. – Życzę ci wiele fajny przyjaciół, wielu dobrych chwil w życiu, żebyś kochał mnie, dużo odcinków w „Królu szamanów".
- A ja ci życzę dobrych ocen w szkole, wielu fajnych i dobrych przyjaciół i w przyszłości wiele miłości w łóżku ze mną^^.. – Dziewczyna się zaczerwieniła, ale później kiwnęła głową i poszła do Anny. Chłopaki składali sobie, życzenia. Bracia Uchiha(bo to nie jedyni bracia^^) składali sobie życzenia trochę inne^^:
- Nowiec tak braciszku.. – Itachi zaczerwienił się i kontynuował. – Wesołych świąt, żebyś żadnej pały nie trafił, a ni nic w tym stylu, dużo zdrowia, szczęścia polności, wiele radości i… – I tu Ita się pochylił i cmoknął go czulę w usta. – Wiele seksu..^^ – Szepnął mu na lewe ucho i wyprostował się patrząc na domowników, jakby bał się, że ktoś go zobaczy. Sasuke uśmiechnął się i szepną cicho, że on też życzy tego samego.
***

            Po opłatkach przyszła kolej na kolacje. Wszyscy zasiedli przy stole i zaczęli konsumować podane jedzenie. chwaląc Sakure, Iruke oraz Anne, która niechętnie, ale pomogła.
- Anno, jak ty to zrobiłaś? – Zapytała Kushina jedząc makówki.
- Hehe, ma się w sobie to coś… Nie  Yoh-san. – Zapytał a Yoh skinął głową.
***
            Po kolacji przyszła kolej na prezenty. Szarowłosy wstał najedzony jak świnia(Coś mi ostatnio Król lew do gustu wpada do głowy :D.), wstał i zaczął grzebać pod choinką. Wyciągnął z pod niej dużą, zieloną paczuszkę z napisem „dla Yoh i Anny.”
- Yoh i Anny, to dla ciebie. – Mruknął cicho uśmiechając się i wręczając mu podarunek. – Sasuke, od Sakury-chan..^.^ – Chłopak wstał mozolnym krokiem i odebrał  paczuszkę. – Dla Ity, Naruto i Sakusia! – Długowłosy mężczyzna odebrał małą paczuszkę i wyjął z niej duże, zielone serducho, a w nim zdjęcie. – Dla Iruki, od tajemniczego wielbiciela. – Kaka uśmiechnął się i podał mu małe pudełeczko. – Poczekaj z tym na górze.. – Zaśmiał się Kakashi. – Dla Hao od brata. – Chłopak podszedł do choinki i mikołaja i odebrał paczkę. Uśmiechnął się do swojej dziewczyny, która teraz została wywołana do prezentów. Gdy Kushina podeszła do choinki ogarnęło ją zdziwienie. Dostał trzy prezenty. Zaczęła rozglądać po pokoju z zdziwiona, ale po chwili ucieszyła się i krzyknęła radosne „dziękuje”. Potem reszta, zaczął oglądać swoje rzeczy. Kushi dostała korale, takie, jak ma Anna, czarną(Bo ja muszę mieć wszystko czarne xDDD), aksamitną chustę, również taką, jak ma Anna(Potem wam pokarze się), czarną bluzkę, z napisem „Life is brutal”(Coś ostatnio nadużywam tego zdania^^.)oraz jensy.
***
            Po wypakowaniu prezentów wszyscy poszli spać^^..

…******…
A teraz Kilka moich zdjęć;).
A ja jestem z Warszawy xD, mam 16


Przed chwilą te foty zrobiłam:D, więc są nowe:).

sobota, 19 grudnia 2009

Chapter: 14.

„Na ratunek part: 2”

                Po kilku godzinach Naruto i Sakura weszli do klatki schodowej. Kodomo pobiegł do domu, a oni zostali sami. Sakura patrzyła w błękitne oczy.  Naruto był wyższy, przynajmniej o dwie głowy. Chłopak westchnął, czując wibracje telefonu komórkowego.
= Halo?
= Minato?
= Kto mówi?
= Kakashi..
= O hej Kakashi, o co chodzi?
= Porwali Sasuke..
= Kurwa, co takiego?
= Daj twojego ojca..
= Nie ma go w domu.. – Odparł Naruto.
= To powiedź mu, żeby przyjechał mamy wojnę gangów.
= Spoko.. – Rozłączy się a po chwili powiedział. – Sakura. Musisz już iść, bo tu nie jesteś bezpieczna.
- Co się dzieje z Sasuke? – Pisnęła różowo-włosa, która oparła się o ścianę.
- Sakura, nie mogę ci powiedzieć.
- Dlaczego? – Zapytała drżącym głosem. – Dlaczego mi nie powiesz?
- Ehh… No dobra.. Jestem w Yakuzie*. – Blondyn westchnął. – Cóż, jak wiesz mój ojciec ma firmę w której jest prezesem.  Często go w domu nie ma, a Itachi  został wcielony do „ANBU”.
- A-Ale… dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? Pomogła bym.. – Powiedziała wtulając się w chłopaka.
- Chcesz pomóc? – Spojrzał w jej oczy.
- T-Tak.. – Mruknęła i uśmiechnęła się.
- Dobra. To chodź… – Pociągnął dziewczyną i weszli do mieszkania. – Matko, gdzie ojciec? – Krzyknął w progu.
- W biurze. – Odparła rudowłosa wychodząca z kuchni.
- Kurwa.. – Przeklął.
- Naruto. Nie klnij.. – Powiedziała marszcząc brwi.
- Mamo.. Potrzebuję dostać się do firmy ojca. Mogę wziąć jego motor? – Sakura spojrzała na Naruto i zarumieniła się.
- Dobra, ale bądź ostrożny.. – Szepnęła cicho, przełykając ślinę, czuła, że coś jest nie tak, ale wolała się nie w trącać. – O witaj Sakura… – Kushina wyciągnęła bardziej szyję.
- Dzień dobry.. – Kobieta wróciła do robienia obiadu.
- Idziemy na chwilę do mojego pokoju. – Szepnął cicho, uśmiechając się do Sakury.
- Dobra.. – Nie zdjęli butów. W padli do pokoju Namikaze Naruto, w którym był burdel na kółkach.
- Trzymaj to… – Naruto wyciągnął jakąś torbę z pod łóżka, a on sam wyszedł na chwilę z pokoju. Sakura otworzyła torbę i przestraszona upuścił ją. W środku były noże, broń biała, broń palna, gazy łzawiące, gazy dymne i węże, zamknięte spiralną pieczęcią na samym dnie toby dostrzegła czarne, damskie ciuchy. Wyjęła je.
- Naruko.. – Przeczytała napis na dole, koszulki.
- To była moja siostra. – Mruknął Naruto. – Dobra ubieraj to.. – Wskazał ruchem dłoni na cichy.
- H-Hai.. – Szepnęła pobladłymi z przerażenia wargami. Naruto ubrany w czarne spodnie i czarną koszulę prezentował się idealnie, ale nie to wystraszyło Sakure.. Nagłowie blondyna były lisie uszy a jego zawsze złociste włosy stały się teraz krwisto czerwone, paznokcie u rąk stały się dłuższe, zęby zaś stały się kłami. Mało to z tyłu miał bujny lisi ogon.
- Co się stało? – Spojrzała mu w oczy i wystraszyła się jego oczy były czerwone.
- Nie.. Nic..
***
              Wyszli z domu, kierując się do biura Minato. Krótkowłosy blondyn skakał po  drzewach, a Sakura jechała na motorze. Rudy stanął i spojrzał na psa, który siedział na drzewie.
- Hej Kiba. – Krzyknął Naruto stając na drzewie.
- Ohayo – Uśmiechnął lis. – Gdzie idziesz?
- Na wojnę gang ów. – Mruknął cicho i spojrzał na Sakure.
- Ja też..
- I ja…!! – Chłopak odwrócił się i ujrzał szopa. – Cześć Kyuubi-san.. – Rudy przekrzywił głowę.
- Naruto, dlaczego stoimy?
- Chodźcie chłopaki. Pokażmy jej naszej pełne formy. – Zeskoczyli bez szelestnie i stanęli pod drzewem.
- Cześć Sakura… – Mruknęli Gaara oraz Kiba, ta zaś spojrzała na nich.
- Wskakujcie, mamy  tylko godzinę, bo mój stary zaraz skończy robotę. – Westchnął blond  włosy chłopak.
- Okay..
***
                Stanęli przed biurem. – Wysoki, biały budynek z mnóstwem szyb.
- To tu.. – Lis, przemienił się w siebie tak samo, jak reszta. Blondyn, czerwono-włosy i szatyn stanęli.
- Chodźmy.. – Powiedziała Sakura.
- Uhm..
***
                Itachi wstał powoli z ciemnoczerwonego fotela i podszedł do okna. Było zimno. Mężczyzna otworzył okno i wyszedł na parapet, stanął na ścianie (O_o), a w jego oczach coś błysnęło. Czerwony kolor, przepełniony złowrogością i nienawiścią. Westchnął i zeskoczył z drugie piętra. Spadł na nogi i ugiął je w kolanach. Uśmiechnął się i wyprostował nogi. Spiął swoje długie, czarne włosy i spojrzał na lazurowookiego Minato, Hatakę i całą resztę.
- Cześć Itachi.. – Mruknął starszy Namikaze, na co Itachi tylko kiwnął swą długowłosą głową.
- Dobra ustalmy plan.. – Mruknął szaro włosy. – Więc tak… Sakura. – Wołana dziewczyna uniosła oczy i spojrzała w te szare, należące do Hatakę. – Ty zostajesz w aucie i sprawdzasz, czy ktoś idzie z tobą zostanie Iruka i Kiba. – W samochodzie jest radio.
- My też mamy ich kilka sztuk.. – Minato, uśmiechnął się i rzucił każdemu z nich jeden przyrząd mówiąco-podsłuchujący(O_O Już mi słów brakło)
- Hai.. – Odpowiedzieli chórem Kiba i Umino.
- A reszta za mną. – Naruto wyskoczył do góry i zmienił się w lisa.  Gaara okręcił się wokół własnej osi i zmienił się w szopa.
- Naruto, bądź ostrożny. – Powiedział Minato do syna, na co ten się uśmiechnął i pobiegł w stronę bliżej nie określoną. W oczach Itachi’ego znowu błysnęła czerwień, a sam mężczyzna wyskoczył do góry i wskoczył na najbliższy i najwyższy mór.
- Sakura odbiór. I co? – Zapytał Kakashi stojący na ziemi
- Na pozycji „C-4” jest wiele osób..
- A pozycja „F-41”?
- Bezpieczna. Możecie tam przejść.
- Dzięki. – Szepnął – Bez odbioru.. – Dodał i zniknął w ostatnim momencie, ponieważ przez bramę wjechała furgonetka.
***
                Naruto i Gaara pobiegli w stronę z której usłyszeli mini wybuch. W biegli do środka i zobaczyli zielonego Zetsu.
- Witaj Kyuubi. – Czarna połowa Zetsu uśmiechnęła się pogardliwie.
- Shukaku, biegnij i znajdź Sasuke. – Szop pokiwał łebkiem i pobiegł w stronę z której wyczuł młodego Uchihe. Lis usiadł na tatami i uśmiechnął się  pogardliwie.
- I co zabijesz mnie? – Parsknął rudy.
- Tak.. – Zabrzmiało pogardliwie.
***
                Siarczysty policzek, jaki oberwał piekł go nie miłosiernie. Zamknął oczy, aby się nie rozpłakać. Chciał uciec, ale nie udało mu się to. Teraz leżał w ciemno czerwonym pokoju i łkał. Po tym co zrobił mu ten potwór, to każdy by się załamał. Świeża sperma spływała mu po udach mieszając się z krwią.
- „O kami-sama…” – Pomyślał, a na swojej twarzy poczuł lekki pocałunek. Tak to znowu był Pain. Wziął go na swoją sterczącą erekcje. Chłopak krzyknął, opierając twarz na pościeli. W gryzł się w poduszę i łkał. Znowu. Zacisnął powieki kwiląc. Czuł, że erekcja mężczyzny rozpycha jego wnętrze. Zemdlał z wycieńczenia.
***
                Naruto poczuł uderzenie w kręgosłup, szyjny zakwilił cicho i splunął krwią, a Zetsu uśmiechnął się pogardliwie i wyciągnął pistolet. Po chwili strzeli. Ciało Naruto opadło, tracąc moc i świadomość. Zmarł. Na tę scenę wpadała Haruno i spojrzała na Naruto..
- Naruto! – Wrzasnęła i podbiegła do chłopaka.
- Już za późno Panienko.. – Zaśmiał się Zetsu znikając powoli. – Naruto nie rób mi tego!! – Zapiszczała chłopak otworzył lekko oczy i powiedział ostatnie słowa.
- Kocham cię… Sakura-chan.. – Wyciągnął dłoń, która drgnęła lekko i musnęła policzek dziewczyny, a potem opadła bezwładnie na kolana dziewczyny.
- NIEEEEE!! – Pisnęła ona.
***
                Uchylił lekko oczy, czując coś miękkiego oraz puszystego. Chciał się odwrócić, ale nie udało mu się to.
- Nic ci nie jest?
- Kim ty… Czym ty jesteś?
- Jestem Gaara. – Westchnął ciężko.
- Aha…
- Śpij.. Zaniosę cię do Itachi’ego. – Mruknął cicho.
- Taaa… – Mruknął zasypiając w tulony w plecy czerwonowłosego. – Piętnastolatek usłyszał szloch.
- „Sakura?” – Pomyślał wychodząc na korytarz, który prowadził w jedno miejsce. Do holu.
***
- Kuso, co się dzieje z Sasuke, Naruto i Gaarą? – Zapytał Iruka pół godziny wcześniej.
- Nie wiem.. – Odparł Kiba, patrząc przez okno, na jakąś panienkę.
- Aaaa! – Usłyszeli głos dochodzący z radia.. Puszczaj!! – To był krzyk Naruto.
- Naruto, co się dzieje?! – Pisnęła różowowłosa. W tedy usłyszeli strzał.
- NARUTO! GDZIE JESTEŚ?! – Wrzasnął Iruka do mikrofonu.
- Nic mi nie jest, ale to będzie moja ostatnia walka… – Bąknął i sygnał się urwał.
- Iruka, puszczaj!
- Nie Sakura, siedzisz na tyłku. – Syknął mężczyzna, marszcząc brwi.
- Puść ją… – Powiedział wyluzowany Kiba, bawiąc się kostką Rubika.
- Ehh… – Zamknął oczy, po czym puścił dziewczynę…
- Dzięki Kiba. – Uśmiechnęła się do układającego kostkę chłopaka.
- Nie ma za co..
- Tu Gaara, tu Gaara.. – Powiedział cicho, tak żeby nikt go nie usłyszał. Uszy Kiby zastrzygły.
- Masz go…?
- Taaa.. – Odparł. – Jak sytuacja?
- C-41 pozycja, jest wolna. – Usłyszeli kolejny wybuch.
- Uhh!! Kiba leć sprawdzić, co się dzieje, z Naruto i Sakurą, a potem Itachi’m, Minato, oraz z Kakashi’m.. Tylko ruchy..
***
- Kurwa mać.. – Syknął Kakashi, który po raz kolejny oberwał jedną, z zatrutych senbon w ramię.
- Nic ci nie jest? – Zakrzyknął Minato, walczący, z Hidan’em, który zniknął mu z oczu. Itachi prze strzelił po raz w tury szóste ciało  Pain’a.
- Co się z nimi dzieje? – Itachi odskoczył, gdy rudy chciał go postrzelić w nogę.
- Wycofujcie się… Sasuke jest już z nami. – Usłyszeli równocześnie głos.
- Tak wam się wydaję. – Syknęło siódme ciało Pain’a, które wyskoczyło nie wiadomo skąd, trzymając czarnookiego chłopca, za ubrania, zaś przy szyi Sasuke był krótki nożyk. – Jeden ruch, a będzie po nim…
- Niisan! – Sasuke rozpłakał się. Jego ciało było białe, jak kreda i strasznie pocięte, oraz pobite.
- Czego chcesz? – Zapytał Itachi.
- Ty już dobrze wiesz, czego.. Co Itachi? – Długowłosy uśmiechnął się. – Pragnę, niewinnego chłopaka. Itachi, ty nim jesteś…
- Puść mojego brata.
- Dobrze, ale chodź tu.. – Itachi zrobił kilka kroków w stronę Rinnegan’owca. Pain puścił chłopaka, który podbiegł do brata. Niestety brunet odepchnął od siebie.
- Kakashi.. Weź go stąd… – Warknął, a na plecach Itachi’ego zaczęły tworzyć krucze pióra, a zaś w oczach błysną szkarłat.
- Niisan! – Krzyknął chłopak, który został złapany, przez Kakashi’ego. – Puszczaj. PUSZCZAJ!! – Wrzeszczał, rwąc się i kwiląc. Im bardziej zbliżał się w kierunku mężczyzny, tym bardziej jego ciało się zmieniało. Z oczu spływały szkarłatne łzy, torując sobie ścieżkę, z oczu na policzki, zaś z nich na brodę, a na końcu opadając na zimną, szklaną, brudną ziemie.
- To był twój najgorszy błąd Itachi.. – Zimne oczy starszego z braci spojrzały na niego, z politowaniem, oraz z nutą współczucia. – To twój koniec.. – Syknął Rinnegan’owiec wyciągając pistolet. To było szybkie. Sasuke wyrwał się z rąk szarowłosego, a potem używając całej swojej wściekłości ruszył na długowłosego. Ochronił Itachi’ego własnym ciałem.
- Sasuke, SASUKEE!!! – Wrzasnął do osuwającego się brata. Kakashi, patrzył na scenę przez chwilę do póki, nie oberwał od lalkarza jednym z wielu senbon. Wkurzony Itachi wyprostował się, a jego Czarne, pierzaste skrzydła, osiągnęły smoliście czarną barwę, a ich długość sięgnęła dziewięciu metrów. – Zabije cię… – Syknął przeszywając ciało mężczyzn na wylot długim, oraz niesamowicie ostrym mieczem. Ciało Pain’a upadło, rozwalając si­ę na dwie części. Krew spłynęła z oka czarnookiego, a on sam upadłszy na kolana, splunął krwią, ale wstał, złapał ciało Sasuke a potem szepnął coś na ucho a by na końcu muc zanieść ciało ciemnookiego Sasuke do jedynie żyjącego, chodziarz też ledwie żywego Minato. – Prze teleportuj się z nim do lecznicy. – Blondyn spojrzał na chłopca i spojrzał pytając na Itachi’ego,  który z rozpuszczonymi włosami i krwią prezentował się fatalnie.
- Ale co z…
- Znikaj…  – Warknął, a Minato posłusznie wykonał polecenia. Czarnooki osunął się na ziemie ledwo żywy. – „Muszę się zdrzemnąć..” – Zdołał pomyśleć, nim macki ciemności ogarnęły jego ciało i umysł.
***
                Obudziło go miarowe pikanie. Nie był sam. Czuł to… Odwrócił czarną, długowłosą głowę i spojrzał w dwa grafitowe tunele, które już nie spały. Sasuke wstał z łóżka i wtulił się w brata. Itachi nie ruszył się. Nie, że nie chciał. On nie potrafił. Itachi spojrzał chłopcu w oczy. Chciał coś powiedzieć, zapytać, ale nie mógł.
- Nie mów.. Ci… Nie, nic ci nie będzie, tylko nie będziesz mógł teraz przez miesiąc nic gadać.. – Musnął usta starszego. – Kocham cię niisan.. – Szepnął cicho, całując jego spierzchłe wargi. Itachi poruszył dłonią, ten ruch wywołał grymas na jego bladej Twarzy.
- Ooo… No proszę, kto się obudził. – Do pokoju wpadł Naruto, a tuż za nim wpadła różowo włosa Sakura Haruno.
- Stary spałeś cały miesiąc, dobrze się czujesz? – Ita poruszył lekko głową, coś, ale tak. – A teraz Naruto idziemy do łóżeczka, zobaczyłeś się z Ita a teraz idziemy… Ruszaj się, ruszaj.. – Itachi przeniósł  zdezorientowane spojrzenie na brata, który kwiknął radośnie i wsunął się pod kołderkę.
- „Taaa… Już wszystko rozumiem;)(Ja też xD).” – Zdołał pomyśleć i zasnął.
****
                Dwoje braci całowało się namiętnie. Leżeli w pościeli i całowało się z taką namiętnością, że nie za uwarzyli nawet dwójki dzieciaków, które właśnie wróciły, z podwórka.
- MAMA I TATA ROBIĄ NAM SIOSTRYCZKE – Kwiknął dziewczynka do czteroletniego chłopca. Itachi spojrzał na swoją „żonę” i zachichotał.
- Sasuke-kun, zostałeś nazwany mamą… ^^ – Sasuke aż jęknął, nie zadowolony, przejmując dominację na pięć sekund.
****
- Niisan, spójrz śnieg. – Pisnął dwunastolatek. Itachi był zatopiony we własnym świecie.
- Yyym co? – Czarnowłosy po trząsnął głową.
- Ohh… Itachi, nad czym się zamyśliłeś? – Zapytał czarnooki.
- Jak by cię tu poderwał. – Sasu się zarumienił a później spuścił główkę. Jakaś kobieta spojrzała na nich dziwnie, na co ci się zaśmiali. Szli parkiem powoli, nie spiesząc się. Powoli zapadał zmrok, kiedy nasze dwa gołąbeczki wróciły do domu. Kakashi i Iruka mieszkali z nimi nadal, do tego wprowadziła się jeszcze Sakura i Naruto(Oj, będzie wesoło^^). Sasuke był ciekawy co dostanie od brata na gwiazdkę. On sam miał pewien(bardzo z boczny^^)pomysł.
- Niisan, co mi kupisz na gwiazdkę?! – Pisnął mu na ucho.
- Nic… – Odparł zamyślony. On zawsze tak mówił, a potem.. BACH do stawał.

…******…
S – KUSHI! KUSHIII! O.O

*otwiera pokrywę śmietnika i nawołuje*

S – KUSHI!!! T__T

*wpada Itachi*

I – Czego tam szukasz? oO””” Tylko mi nie mów, że znów kondonów =.=”

S – Kushina gdzieś zwiała i nie ma kto napisać mowy opisującej notkę T^T

I – Nie ma KUSHI?!! O.O”” To co my zrobimy? QwQ

S – Skoro byłeś tak genialny w odgrywaniu jej historii to coś wymyślisz *O*

I – =.=”

S – Okej, okej! Więc… e…. o.O”””

I – Więc w imieniu Kushiny przepraszamy, za jej beznadziejność ^.^

S – O.O””” Nie sądzisz, że ona cię zabije jak się dowie o tym co powiedziałeś?

I – Ups… ^.^”””” Ale będziesz mnie krył prawda? *w*

S – Eeee… =.=

I – Hidaaaaaaaaaaan!?=="

S – No, dobra x_X

I - *w*

S – KUUUUUSHIIIIIII!!!!!! Itachi powiedział, że nie umiesz pisać! *O*

I - … Hidan, nie żyjesz! *Q*

S – Ups… oO”

*spieprza przed rozwścieczonym Itachim, który dorwawszy się do noża kuchennego gania za nim jak wariat*

Kushina w Yakuzie– Jak dzieci kurwa, jak dzieci =.=’’’
******
                Dobra, a teraz coś z mojego życia O_o.
JĘZYK. PL:
„Odmiana przez przypadki” :D
1. Mianownik - kto? co?
2. Dopełniacz - kogo? czego?
3. Celownik - komu? czemu?
4. Biernik - kogo? co?
5. Nadrzędnik - z kim? z czym?
6. Miejscownik - o kim? o czym?
7. Wołacz - O!
8. Intymnik - kto z kim?
9. Wygryznik - kto kogo i dlaczego?
10. Łapownik - kto komu ile?
11. Przypierdolnik- komu? w co?
12. Przypierdolnik materialny - komu? w co? za ile?
13. Podwodnik - dlaczego ja?
14. Dziwnik - ke?
15. Rzędownik - kwa? kwa?
16. Złodziejnik - komu? gdzie? ile?
17. Politycznik - koalicja? z kim? dlaczego? po co?
18. Powybornik - co ja zrobiłem!?
******
 I TYLE Z ŻYCIA AUTORKI, MOGĘ POWIEDZIEĆ, ŻE BABA Z POLAKA MIAŁ A MINĘ: O_O. DOSTAŁAM: 5+^^ :DD..

Chapter: 13.

„Na ratunek part: 1”
Normalnie to byłabym w szoku, że dodaję drugą notkę w ciągu jednego dnia O_O, ale tym razem jest to uzasadnione. Pędzę jak mogę, by w przyszłym tygodniu, tuż przed Bożym Narodzeniem dodać świąteczną notkę ;D  Staram się tak poprowadzić akcję, by nasi bohaterowie spędzili razem ten magiczny wieczór. Bo przecież tego chcemy, prawda? ^^ No ale nie wiem czy się uda, trzymać kciuki za chłopców ;D..
…******…
Syknął jakiś facet z niebieską skórą gdy dwunastolatek ponownie kopnął go w brzuch. Jakiś biało włosy facet z za wiązał chusteczkę na ustach chłopaka, a zielonowłosy związał mu ręce i nogi. Po chwili mężczyźni z szyderczymi uśmiechami wzięli chłopaka i zeszli na dół, po marmurowych schodach. Weszli do auta i odjechali.
***
- … Nienawidzę cię… – Uchylił lekko oczy.
- Uspokój się. Przecież nic mu nie będzie… – Słyszał kłótnie.
- Dobrze wiem, co się dzieje… – Lekko za chrypiały, od płaczu głos wytrącił Kakashi’ego z równowagi.
- Dla… czego… mnie… uratowaliście? – Długowłosy spojrzał na nich z czymś, co wydawało się nie mieć sensu.
- Itachi… – Wyszeptał szatyn i podszedł do łóżka. – Nic tylko, co się stało? GDZIE SASUKE?! – Wystraszył się.
- Nie ma go.. Zniknął.
- Albo został porwany. – Dwie pary oczu zwróciły się w stronę szarowłosego.
- Kurwa.. Pierdolona Konoha. – Westchnął brunet, opadając na pościel. Zamknął oczy, rozmyślając.
- Obawiam się, że to nie Konoha. – Mruknął Hatakę, oglądając papiery.
- To kto?! =.=… – Krzyknął Itachi, marszcząc brwi..
- To on.. –Rzucił niewielką kartką w stronę czarnookiego.
- Nagato Pain tak?
***
                Rudowłosy facet, na oko po trzydziestce wypełniał papiery. Wziął łyk kawy, a gdy to zrobił do pomieszczenia weszły trzy osoby + jedna na plecach niebieskowłosego.
- Witaj Pain.. – Mruknął ten który trzymał czarnowłosego.
- Witajcie Kisame, Zetsu i ty… Hidan. – Głośny głos Pain’a rozniósł się po pomieszczeniu. Sasuke uchylił lekko oczy słysząc głos. Uniósł spojrzenie, a jego tęczówki spotkały szare oczy sansary. – No nareszcie się ocknąłeś.. – Mruknął rudy i kazał swoim „podwładnym” położyć chłopaka na sofie i wyjść. Sasuke spojrzał przerażony na mężczyznę. Szarooki uśmiechnął się pogardliwie, po czym widząc, że reszta wyszła usiadł na sofie patrząc mu prosto w oczy. Chłopiec pisnął coś  nie zrozumiale i zacisnął powieki, gdy dłoń rudzielca przesunęła się po podbrzuszu bruneta. – Rozwiąże cię, ale obiecaj, że będzie grzeczny.. – Wymruczał mu wprost do ucha podgryzając je. Przez umysł Sasuke przeszła jedna myśl: „Itachi pomocy..”. Łzy mu gęsto opadały na policzki, a w głowie tłumiły się pytania, ale najwięcej było „Dlaczego?”.
***
                Itachi w końcu zasnął, a Iruka i Kakashi wyszli cichaczem z pokoju. Weszli do dużego salonu.
- Iruka.. Musimy mu pomóc.. – Chłopak kiwnął powoli głową.
- Tylko jak..
- Nie wiem, ale spróbuj skontaktować się z FBI, w stanach zjednoczonych*, mam tam paru znajomych, którzy już dawno temu mieli się odwdzięczyć. A ja… Zacznę przygotowania i „czarną” robotę węzę na siebie. – Ubrał Czarne, bojowe spodnie, zieloną, ciepłą kamizelkę i czarne do kolan buty, mało to. W wziął zza obrazu broń. – Iruka trzymaj. Może ci się przydać. – Chłopak rzucił mu pytające spojrzenie, ale po chwili chyba zrozumiał. – Czas na wojnę.. – Warknął wkurzony Kakashi.
…******…
Mam już „Chapter: 14” :D.
Od teraz będą obrazki, co będzie się działo w newsach :D.
______________

 W stanach zjednoczonych*. – Kakashi jest bardzo wpływowy ;-) i ma znajomości w przeróżnych miejscach;)..:D.


Chapter: 12.

„Porwanie”
Odpowiedzi na komy:

Kimiki: *Zabójczy wzrok* Za niedługo się dowiesz kochana^^.

Neta: Mam ten sam problem, z kuzynką *Q*. *Zerka z mordem w oczach na wyżej wymienioną osobę..*

…******…

            Wyciągnął spluwę z kieszeni i strzelił…
***
            Sakura wraz z Naruto i małym Kodomo chodzili po parku. Była wczesna zima, a Sakura i Kodomo dogadywali się świetnie. – a można by rzec, że doskonale. Młody Namikaze podskakiwał na nóżkach ciesząc się i śmiejąc. Naruto prychał i parskał, jak rozzłoszczony lis. Złość w nim jeszcze bardziej wezbrała, gdy usłyszał głos w swoim wnętrzu.
- Daj się zabawić.. – Naruto pokręcił głową, odganiając swoje drugie „ja”, które właśnie teraz chciało wyjść.
- Sakura… – Szepnął lekko i cicho uśmiechając się uroczo do dziewczyny. – Musimy wracać. Weź Kodomo i idziemy..
- Hai… – Sakura złapała chłopaczka na ręce i poszli w stronę bloku Uzumaki’ego.
- Ohh… Chyba  się zakochałem… – Bąknął do siebie Naruto.
***
            Itachi upadł na kolana patrząc z przerażeniem na powiększającą się kałuże krwi. Sasuke zakrył uszy i zacisnął powieki.
- Uciekaj… Sasuke… – Szepnął Itachi, upadając na ziemie. Sasuke spojrzał na brata a potem na okno w którym zobaczył dziurę.
- Niisan!! – Wrzasnął przerażony chłopiec. – Nie umieraj! – W tulił się w niego drżąc na całym ciele. – Kakashi! Irukaaa!! – Ryknął przerażony. Obu mężczyzn nie było w domu, ponieważ wyszli do sklepu.. – NIECH MI KTOŚ POMOŻEE! – Pisnął. – On chciał mnie uratować, a nie zabić.
- Sasuke.. – Wyszeptał pobladłymi wargami. – Uciekaj. – Itachi szepnął błagalnie te słowa po czym splunął krwią.
- Iie! Nie zostawię cię. Itachi… Kocham cię! Nie zostawiaj mnie!! – Łkał. Naglę na dolę usłyszał głośny śmiech, ktoś najwyraźniej chciał zabić i Sasuke. Chłopiec poderwał się i wychylił głowę za drzwi.
- Gdzie ten bachor? – Ujrzał trzy sylwetki.
- Kurwa, jak szef nie dostanie nowego towaru, to nas zabiję.

-Słuchajcie.. Ja mam zamiar żyć więc szukajmy.. – Chłopiec cofnął się przerażony. Znał skądś te dwa głosy. Ale skąd? Tego nie wiedział. Skrył się pod łóżko(Ahh..Moja krew ^^) i zacisnął powieki, a usta i nos zasłonił ręką. Płakał dalej, ale teraz już bez głośnie. Modlił się, żeby go nie znaleźli, ale niestety. Nadzieja matką głupich. Mężczyźni spojrzeli pod łóżko, i niemalże siłą wytargali go z pod niego.
- PROSZĘ NIE! – Krzyczał i walił nogami po brzuchu jednego z bandy. Nigdy by nie przypuszczał, że wkopie się w coś takiego.
- Kurwa zwiążcie go.. – Syknął jakiś facet z niebieską skórą gdy dwunastolatek ponownie kopnął go w brzuch. Jakiś biało włosy facet z za wiązał chusteczkę na ustach chłopaka, a zielonowłosy związał mu ręce i nogi. Po chwili mężczyźni z szyderczymi uśmiechami wzięli chłopaka i zeszli na dół, po marmurowych schodach. Weszli do auta i odjechali.
…******…
 

Chapter: 11.

                „Strzelanina”
 Rozdział troszkę pokopany O_o.
…-******…
                Sasuke z uśmiechem wtulił się w brata, po czym chciał ponownie zasnąć, ale niestety..
- Niisan.. Śpijmy.. – Burknął nie zadowolony, gdy poczuł, jak dłonie starszego brata układają go na pościeli.
- Jak chcesz, to śpij.. Jest piątek, a  twoja szkoła jest zamknięta, z powodu remontu..
- Ehe… – Ziewnął potężnie i z zamkniętymi oczyma przejął pozycję siedzącą.
- Boli cię jeszcze ręka? – Do pokoju wszedł Hatakę.
- Już nie Panie Kakashi.. – Uśmiechnął  się szeroko i zapytał brata. – Idziemy do sklepu?
- Taa…
- To kupcie jabłka. – Krzyknął Umino z kuchni.
- Spoko.. – odparł długowłosy i wyszedł do łazienki. Sasuke uśmiechnął się i opadł na pościel, zasypiając.
***
                Nie całe dwie godziny później obaj chłopcy szli już długim pasażem w stronę kasy. Kupili wszystko, a nawet za dużo. Naglę usłyszeli swoje imiona, a gdy się odwrócili zobaczyli cztery sylwetki idące w ich strony. Na czele szedł Kodomo za nim jego starszy brat Naruto, Sakura i Deidara.
- O Deidara. – Uśmiechnął się Itachi.
- Ohayo Itachi-sempai.. – Uśmiechnął się starszy Yamanaka.
- Jak tam interesy? – Zapytał, ledwo poruszając wargami.
- Dobrze… – Uśmiechnął się blondyn, jego długie blond włosy opadły mu na twarz. – Słuchaj stary, jest robota do wykonania. – W ręczył  długowłosemu, brunetowi nie wielką aktówkę.
- Ej Sasuke, my Idziemy na ławkę. – Krzyknął Itachi, gdy brat odszedł od niego nieco  dalej, do przyjaciół.
- Dobra! – Odpowiedział. Poszli na ławkę.
- Słuchaj.. Szef mówi, że pracowała da 10000000*jenów. – Westchnął cicho. Itachi wyjął plik kartek.
- Kobieta? – Prychnął. – Dobra, o co tu chodzi? – Deidara milczał. – Mam ją zabić? – Deidara dalej milczał. – Ej co jest? – Szturchnął ciałem i dopiero w tedy zauważył dziurę z tyłu głowy blondyna. Westchnął ciężko po czym wstał powoli i odszedł. – Rozumiem… – Powiedział do siebie i zawołał brata, po czym opuścili sklep.
***
- No nareszcie jesteście.. – Mruknął Kakashi, który siedział na stołku i czytał jedną z tych swoich książeczek.
- Konoha, ma przejebane.. – Parsknął krótkim, nieprzyjemnym głosem.
- Co się stało? – Szaro-włosy splunął herbatą na książkę.
- Nic… Sam zobacz.. – Wszedł do salonu i pchnął w Hatakę aktówką, którą ten po chwycił. – Tsunade Chike*? – Zdziwił się. – Czy ona przypadkiem nie żyje?
 - Jak widzisz żyje.. Kurwa, chcę przeszkodzić w handlu z Polską organizacją „Kushi-chan..”, czy jakoś tak, ale to mało ważne..
- Itachi…
- Nie zabiję jej sam..
- Itachi… – Ponownie spróbował Kakashi.
- Musisz po…
- Nii-san.. – Szepnął Sasuke, drżącym głosem. Przerażony chłopak spojrzał mu w oczy. Płakał. Chciał podejść do niego, ale ten cofnął się kilka kroków.
- Sasuke…
- Nie zbliżaj się do mnie… – Pisnął chłopiec, a po chwili wyrżnął się o schód, prowadzący do górnej części ich domu.
 - Sasuke.. – Itachi podbiegł do niego.
 -Nic ci nie jest? –  Pytanie wydostało się z ust szarowłosego, na co najmłodszy spojrzał zaszklonymi oczyma.
-Wstaniesz? – Młody pokręcił głową. – Nie? Sasuke Powiedz coś.. – Chłopak milczał i płakał.

- Zabiłeś ich? – Szepnął cicho Sasuke. – Ty zabiłeś rodziców?! – Krzyknął łkając w rękaw swojej czarnej bluzy.
- Tak.. – Sasuke uniósł oczy i spojrzał w te należące do brata.
- Nande?! – Pisnął, unosząc się. Chciał uciec, ale silne ręce brata mu to uniemożliwiły. Zacisnął powieki aż mu poczerniało. Itachi pociągnął chłopcem, także poszli na górę.
- Sasuke.. Słuchaj ja zostałem zmuszony do zabicia rodziców.. Przestań płakać.. – Powiedział na końcu. Sasuke wył jak zabijana świnka. – …Sasuke.. – Spazmy szlochu były co raz większe. – Ja przepraszam.. – Wyciągnął spluwę z kieszeni i strzelił…
…******…
A teraz się domyślać:).
______________
10000000* – 5000000

Chike –  Nie znam prawdziwego nazwiska Tsunade:))..


Chapter: 10.

             Sen, a ponura rzeczywistość.

Nie było mnie na aukcji:D

…******…
            Sasuke leżał na ojomie już tydzień. Itachi cały czas siedział przy nim. Nie jadł, nie pił, a nawet nie spał. Żył dla Sasuke. Gdy kolejna pielęgniarka przyszła, by zapytać czy niczego mu nie trzeba Itachi śpiewał piosenkę, tą co Sasuke tak lubił, gdy był dzieckiem.
- Na Wojtusia z popielnika
iskiereczka mruga.
Chodź opowiem ci bajeczkę.
Bajka będzie długa.

Była sobie raz królewna,
pokochała grajka,
król wyprawił im wesele
i skończona bajka.

Była sobie Baba Jaga,
miała chatkę z ciasta,
a w tej chatce same dziwy,
cyt! iskierka zgasła.

Patrzy Wojtuś, patrzy, duma,
łzą zaszły oczęta,
czemu żeś mnie oszukała?
Wojtuś zapamięta.

Już ci nigdy nie uwierzę
iskiereczko mała.
Najpierw błyśniesz,
potem zgaśniesz,
ot i bajka cała… – Kobieta uśmiechnęła się i zanim coś powiedziała przymknęła drzwi i wyszła, zamykając cicho drzwi.

***
            Dnia ósmego Itachi zasnął na kolanach Sassuke a ten lekko uchylił oczy i spojrzał w biały sufit.
- „Co to było?” – Pomyślał, ponownie zasypiając, ale teraz już normalnie, bez żadnych snów o tym, że lata i o jakimś białym świetle, w którym stali jego rodzice uśmiechając się, ale potem.. to zniknęło.
***
            Białe oczy, wyglądające, jak dwie perły, zerkały przez drzwi, które po chwili ustą pod naciskiem dłoni. Dziewczęca, smukłarę ręka poprawiła swoje długie, granatowe włosy i zapytała recepcjonistki.
- Gdzie leży Sasuke Uchiha? – Brązwooka dziewczyna mająca na oko dwedzieścia lat zerknęła na dziewczynę pytająco.
- Moment, ale kim pani jest, dla Sasuke? – Miała miły, ale szorstki głos.
- Jestem jego kuzynką.. – Mruknęła biało-oka, przekrzywiając lekko głowę.
- Dobrze, już kogoś zawołam. – Kobieta spojrzała, na monitor, na którym miała spisanych wszelkich pacjentów i wyszukała na nim nazwisko Uchiha
. – Sakura! – Krzyknęła kobieta do akurat przechodzącej obok niej zielonookiej dziewczyny.
- Słucham?
- Weźmiesz panią…
- Hinatę.
- Właśnie, Panią Hinatę do pokoju numer 111.
- Hai.. – Powiedziała Sakura, łapiąc dziewczynę za rękę i prowadząc ją przez korytarz.
***

- Witaj Hinata. – Powiedział Itachi, który gdy tylko usłyszał stukot butów, natychmiastowo się poderwał. Nie zwrócił jednak uwagi na dłoń, która poruszyła się lekko, gdy Itachi odsunął się.
- Hej…!! – Pisnęła Hinata, wieszając się szyi długowłosego. W tym uścisku niebyło nic erotycznego, ale coś ze współczucia. – Co z nim? – Zapytała Hinata marszcząc brwi i odklejać się od długowłosego. Usiadła przy młodszym bracie Itachi’ego i przejechała po jego czole szepcząc coś cicho, a gdy to zrobiła uśmiechnęła się i ucałował go czoło a po chwili odwróciła się i powiedziała. – Nic mu nie będzie. Za dwa dni się obudzi. – Mówiąc wyszła obdarzając Itachi’ego uspakajającym uśmiechem i wyszła. Itachi westchnął i uśmiechnął się lekko, opadając na krzesło, które jęknęło protestująco zachybotało niebezpiecznie, a po chwili Ita leżał na ziemi i chyba sobie złamał dupę, bo go strasznie boli xDD. Długowłosy wstał i spojrzał na wstał i już spokojny położył głowę na łóżku Sasuke i uśmiechając się powiedział.
- Będzie dobrze.. – Zasnął.
***

            Śniło mu się coś strasznego. Widział rodziców, ojca znęcającego się nad Itachi’m, później zobaczył oczami siedmioletniego dziecka, jak Itachi ginie w strzelaninie, a z jego małych, dziecinnych oczu płyną łzy. W tedy nie rozumiał, co się stało, ale czuł, że już niedługo coś się stanie coś, czego oboje będą żałowali.
***
            Pod dwóch dniach jego koszmarnych snów, Sasuke obudził się, krzykiem.
- Nie! – Itachi poderwał głowę, z kolan swojego brata. Chciał wstać, ale nie miał sił. Itachi otworzył zaspane, czarne oczy i spojrzał na brata nie przytomnym spojrzeniem.
- Sa…suke..  – Pokręcił głową.  – Sasuke! – Krzyknął długowłosy i spojrzał, na młodego z zapłakanymi oczami i przytulił jego lekkie ciało do siebie i pocałował go delikatnie.
- Niisan.. To boli. – Pisnął krótkowłosy.
- Przepraszam. – Westchnął cicho czarnooki.
- Nic się nie stało. Ile spałem?
- Ponad dziewięć dni.
- Aha.. – Młodszy uśmiechnął się do swojego brata i złapał go za szyję, przyciągnął go za nią, oraz rozplatając jego długie, czarne włosy. – Tak lepiej. – Dodał cicho. – To ile wyjdę..?
- Za trzy dni.. – Oczy obu chłopaków skierowały się na blondyna, który z uśmiechem patrzył na Sasuke. – Hej Itachi, Sasuke. – Krótkowłosy skulił się w sobie, ale nic nie powiedział. Zamknął oczy, powstrzymując łzy. – Czy  możesz zostawić nas samych?
- Tak. – Itachi wstał z krzesła i wyszedł.
- Cześć Sasuke.
- Czego chcesz? Znowu mnie zjebiesz?! – Sasuke pisnął, wbijać swoje zaszklone oczy w Naruto.
- Wiesz, przyszedłem cię prze… Przeprosić. – Westchnął. Czarne oczy zmrużyły i spojrzały na blondyna.
- Zgoda…
– Uśmiechnął się.
***
                Niecałe dwa miesiące później, gdy Sasuke, Naruto, Sakura, oraz Itachi robili zakupy w chiper-marcie* do Sakury podeszła pewna, niebieskooka dziewczyna, zaczesana na Emo.
- Witaj wielko czoła. – Uśmiechnęła się pogardliwe.
- Cześć Ino, brzydka świnko. – Wkurzona Ino chciała na nią naskoczyć, ale silne dłonie pewnego blondyna uniemożliwiły jej to. Zielonooka uśmiechnęła się lekko, do starszego brata od Ino. – Dzień dobry Panie Deidara..
- Ooo… Hej Sakurka-chan.. – Zrumienił się i pociągnął mocniej swoją siostrą, która ze skwaszoną miną poszła za bratem.
- Sakura-chaaaan! – Krzyknął blondynek wskakując i wieszając jej się na szyi.
- Ooo… Kodomo-chan.. – Uśmiechnęła się do pięcioletniego, blondynka, który kwiknął uradowany.
- Kodomo, zejdź z Sakury.. – Nakazał Naruto, który właśnie niósł ogromnego niedźwiadka.
-Heh, Naruto no proszę…
- A gdzie Sasuke i Itachi?
- Nie wiem.. – Mruknął Naruto. – O tam są.. –  Wskazał dłonią gdzieś przed siebie.
 …******…

Chapter: 9.

Odpowiedzi na komentarze:


Nata – Nie…nie… nie zapomniałam o blogu. Po prostu mi się nie chciało pisać… O_O

Dla
Nata-chan

…******…

Narrator:


            Cała czwórka siedziała na korytarzu.
Tik, tak, tik, tak, tik, tak…
            Itachi skulił się w sobie i czekał spięty na werdykt lekarzy.
Tik, tak, tik, tak, tik, tak…
            Zamknął oczy, trudem powstrzymując łzy.
Tik, tak, tik, tak, tik tak…
„ – Itachi… Kochasz mnie?
- Tak… Przesz to logiczne.”
Tik, tak, tik, tak, tik tak…
            Wspomnienia z piątkowej nocy uderzyły w niego ze zdwojoną siłą. Teraz to zrozumiał.
Tik, tak, tik, tak, tik tak…
            Kakashi chodził w te i we w te. To zaciskając pięści, to je rozluźniając.
Tik, tak, tik, tak, tik tak…
            Umino siedział i zerkał na blondyna, którego nic nie obchodziło. Tak, to przynajmniej wyglądało. Wewnątrz niego wszystko płakało. Maska, którą zakładał, była jak stal. Ale uczucia ją powoli niszczyły.
Tik, tak, tik, tak, tik tak…
            A zegar w ciąż bił…

***
            Po dwunastu godzinach czerwone światełko na Sali operacyjnej zgasło a na korytarz wyszli lekarze z czarnowłosym chłopakiem, który leżał blady jak ściana na jego ręce były bandaże. Itachi spał na krześle zresztą, jak każdy siedzący na niebieskich krzesłach. Prócz… No właśnie, gdzie na Naruto? A jest…!! Rozmawia z lekarką.
- …I co z nim? – Zapytał cicho blondyn.
- Jest w ciężkim stanie…
- Aha… A gdzie go wieziecie?

- Na ojom…
-  Jak to?! – Blondyn oparł się o ścianę, po czym zjechał po niej.
- Jeżeli pacjent jest w śpiączce to musimy go zawieść do tej Sali. – Wyjaśniła kobieta.

- D-Dziękuję p-pani z-za i-informację… – Wydusił z trudem blondynek, drżąc nie miłosiernie. – Można go odwiedzić? – Zapytał, gdy się już trochę uspokoił.
- Niestety, ale na razie nie… – Kobieta prószyła przed siebie, nie spojrzawszy już na blond chłopca.
…*******…

            Uhh… Coś mi to za krótkie wyszło O.o.… xD

Chapter: 8.

Do wszyscy ;D – Teraz mnie zabijecie :P.
…******…
Spotkanie po latach.
- Nie… – Powiedział smutno. – Co się stało już się nie odstanie. – Dodał cicho oddając uścisk. Wyjęła dłoń z czarnych kosmyków i uderzyła chłopaka w potylicę, także ten zemdlał.
 - Itachi-san… Po wszystkim. – Krzyknęła dziewczyna a Itachi wszedł do gabinetu i wziął brata na ręce całując lekko go w czoło.
***
            Sasuke obudził się w domu. Leżał na karimacie. Itachi spał na fotelu obok niego. Głupi.. Nie powinien tu siedzieć. Powinien położyć się w łóżku. W oczach chłopaka  pojawiły się łzy. Był żałosny. Ale dlaczego Naruto mu to zrobił? Poczuł, że musi się tego koniecznie dowiedzieć. Chciał wstać, ale nie mógł. Mimo woli pisnął z bólu. Opadł z powrotem na karimatę. Wszystko go bolało. Skulił się łkając cicho. Itachi otworzył oczy. Zauważył, że Sasuke już nie śpi. Wstał z niewygodnego fotela i aż jęknął czując, że całe plecy go bolą. Podbiegł do brata przytulając go do siebie. Chłopiec wrzasnął. I chciał odskoczyć ale mocny uścisk w okolicy jego tali mu to uniemożliwił.
- Błagam puść… – Jęknął czując bezsilność jaka zawładnęła jego ciałem. Itachi powiedział ciche, ale stanowcze „Nie…” – Czemu mi to robicie?!! – Wrzasnął bez silnie szamocząc się.
- Uspokój się – Powiedział cicho i spokojnie starszy brat. – Przecież nie zrobię ci krzywdy.. – Dodał kładąc go na pościeli i całując go w czoło. Delikatnie tak, żeby mały się nie wystraszył. – Nie zrobię ci krzywdy… A teraz śpij. – Powiedział długowłosy. – Idę do pokoju obok… – Dodał ciszej.
- Nie zostawiaj mnie.. – załkał jak małe, bezbronne, trzyletnie dziecko, mimowolnie wtulając się w brata. Czarnowłosy westchnął i pokręcił głową z dezaprobatą.
- Dobrze… – Chłopak usiadł na karimacie i położył się tuż przy swoim malutkim braciszku.
- Aniki?
- Hn?
- Zaśpiewaj mi coś.. – Bardziej stwierdził, niż zapytał i spojrzał zaszklonymi oczkami na brata.

- Dobrze…
Dobranoc! już dziś więcej nie będziem bawili,
Niech snu anioł modrymi skrzydły cię otoczy;

Dobranoc! niech odpoczną po łzach twoje oczy;
Dobranoc! niech się serce pokojem zasili.

Dobranoc! z każdej ze mną przymówionej chwili
Niech zostanie dźwięk jakiś cichy i uroczy,

Niechaj gra w twoim uchu, mą gdy myśl zamroczy,
Niech się mój obraz sennym źrenicom przymili.

Dobranoc! obróć jeszcze raz na mnie oczęta,
Pozwól lica. - Dobranoc! - Chcesz na sługi klasnąć?

Daj mi pierś ucałować. - Dobranoc! zapięta.
- Dobranoc! już uciekłaś i drzwi chcesz zatrzasnąć.

Dobranoc ci przez klamkę - niestety! zamknięta!
Powtarzając: dobranoc! nie dąłbym ci zasnąć…

Itachi spojrzał na swojego młodszego braciszka, który już spał wtulony w jego rękę. – A więc dobranoc…
***
Nadeszła środa. Itachi przeciągnął się leniwie i wstał z łóżka. Sasuke nie było przy nim.
- „To dziwne…” – Pomyślał i ruszył do kuchni w celu zrobienia czegoś do jedzenia.
-  …No co ty?! – Usłyszał głośny śmiech.
 … A najlepsze było to, że ona go nie zabiła…
- No co ty?! – Ponownie usłyszał śmiech. Wszedł do kuchni patrząc na trzy osoby.
- Aniki weź ich ode mnie! – Zajęczał chłopak wskazując ruchem głowy na szarowłosego mężczyznę i dziewczynę o brązowych włosach.
- Ohayo Kakashi-sensei… – Wydukał czarnooki na widok swojego mistrza. – Ty się nie spóźniłeś! – Krzyknął po chwili.
- Taa… – Mruknął pod nosem – Czasami się zdarza. – Itachi spojrzał na dziewczynę.
- A  jak ma na imię wybranka twego serca? – Sasuke zakrztusił się sokiem, który aktualnie pił. Przypominając sobie jak ta „dziewczyna” walnęła go w głowę.
- Po pierwsze nie jestem dziewczyną a po drugie jestem mężczyzną, a po trzecie mam na imię Iruka! – Kakashi wstał zza lady przy której siedział tuż naprzeciwko wściekłego Sasuke, który splótł dłonie na wysokości swoich oczu..
 - Możemy u was trochę pomieszkać nie? – Bardziej stwierdził niż zapytał szaro włosy.
- Taaa… – Westchnął ciężko długowłosy. – Znowu cię ścigają?
- Taa… Niestety.. A z no wiesz…
- Całkiem, całkiem jakoś się trzyma…
- Yhy… – Lekki, miły uśmiech wpłynął na twarz mężczyzny o szarych włosach. – Ehh… Co cud, że nas nie złapali mangekyou… – Zaśmiał się po chwili. – A mały wie? – Wskazał ruchem głowy na dwunastolatka.
- Nie jestem mały… – Zbulwersował się Sasuke ale starsi puścili to mimo uszu.
- Nie, nie wie… – Uśmiechnął się długowłosy dziewiętnastolatek i podziękował za kawę ruchem głowy, ponieważ chłopak Kakashi’ego zrobił mu ją, a Iruka usiadł na kolanach Kakashi’ego.
- O co tak właściwie… –  Zapytał brązowowłosy.
- O nic Delfinku… o nic.. – Sasuke prychnął pod nosem. – Idę się myć… – Stwierdził beznamiętnie i wyszedł z pomieszczenia a Itachi mógł by przysiąc, że zobaczył u swojego brata łzy.
- Przepraszam na chwilę zaraz wracam.. – Zaniepokojony wyszedł z kuchni i poszedł do łazienki.
***
- Przepraszam… – Szepnął Sasuke w przestrzeń, trzymając żyletkę w lewej dłoni.
- Sasuke?! – Usłyszał głos swojego starszego brata ale nic nie odpowiedział. Przejechał ostrym narzędziem po swoim nadgarstku. – Sasuke wchodzę. – Woda w  wannie zmieszała się z krwią na twarz czarnowłosego po jawił błogi stan. Dziewiętnastolatek rozejrzał się po łazience. Pod prysznicem, niebyło nikogo, w wannie? – Cholera Sasuke! – Krzyknął Itachi wyciągając brata z wody był w ciuchach, które były splamione krwią. – Kakashiii! – Ryknął czarnooki dziewiętnastolatek.
- Co jest…? – Wołany mężczyzna wparował do pomieszczenia – O cholera… Co on sobie zrobił?
- Sasuke…! Nie umieraj! – Powiedział cicho, płaczliwie Itachi.
- Kocham cię…
- Nie mów nic. – Załkał cicho Itachi.
-Itachi gdzie masz bandaże…?! – Wrzasnął Kakashi.
- Pod zlewem.. Po spierz się…
- Hai… – Szaro-włosy wyjął wszystkie potrzebne rzeczy i podbiegł szybko do długowłosego. – To nic nie da on przeciął sobie tętnice. – Stwierdził po chwili Kakashi.
- Karetka już jedzie… – Kokowaty (xD) wpadł, jak burza do łazienki.


Naruto:

            Szedłem obok kamienicy, w której mieszkali bracia Uchiha. Zobaczyłem Itachi’ego Uchihe, jakiegoś mężczyznę o siwych włosach, jakąś szatynkę i karetkę.
- „Co się tam dzieje?” – Pomyślałem i nie wiedzieć czemu podszedłem do nich.
- Kakashi-sensei puść mnie ja też jadę… – Mężczyzna o siwych włosach trzymał szamoczącego się długowłosego.
- Co się stało? – Zapytałem zdejmując swój kaptur z głowy.
- Kim pan jest dla Sasuke? –  Zapytała cicho kobieta błękitnych włosach i zielonych oczach.
 - Dajcie mu jakiś lek uspakajający. – Powiedział chłodno szaro włosy, z trudem utrzymując długowłosego.
- To mój brat!! – Krzyknął upadając na mokrą, ponieważ padało. Brukową ścieżkę.
- Rozumiem. Niech pan wsiada.
 - My dojedziemy.. – Westchnął ciężko szaro włosy.
…******…

            Wiem, wiem, że mnie zabijecie, że tak długo mnie nie było. Niestety nie wiem, kiedy New’s, ale postaram się szybciutko coś napisać. >P.
********************************************************************

....

Chapter: 7.

Odpowiedzi na komy…

Tayisho – Hii!! Naprawdę? 
Nayaki-nin-chan – >D Oczywiście, że cię będę powiadamiać. Może ty mnie przynajmniej nie zabijesz za ten tekst poniżej…
Kimiki –Twój najlepszy kom xD
A teraz Uwagi:
+18… Wiem, że większość z was mnie „zjedzie”(Chociaż bym tego Niechciała^^) za to co tu napisałam.. Ale wytrzymam to „zjechanie”.
Kikiru.: -Tu jest więcej SasuNaru, niż ItaSasu xD. *Burknęła pod nosem X_X*
Teraz zapraszam na notkę:
„Kolejny raz…”
- I tak kocham cię – Sasuke wdrapał mu się na kolana i przytulił się do niego. Itachi pocałował brata we włosy. – Ai shiteru. – Itachi polizał wargi Sasuke aby te się otworzyły. Sasuke wsunął dłonie pod koszulkę Itachi’ego. Po chwili ich „zabawa” zaczęła się rozkręcać. – Itachi… – powiedział Sasuke. – T-tylko… d-dotyk – Itachi mruknął tylko ciche „tak”. I ponownie pocałował młodszego. Polizał go po szyi a jego dłoń delikatnie musnęła jego zewnętrzną stronę uda. Młodszy z braci jęknął. Delikatne pocałunki Itachi’ego stały się bardziej zaborcze i nachalne. Itachi delikatnie przejechał opuszkami palców po plecach mniejszego chłopca.
***
Sasuke:
 Druga lekcja. Informatyka. Gzzechhhhhhhhh! Jak ja nienawidzę tego przedmiotu(A ja kocham xD) Kontem oka patrzyłem na blondyna który miał w dupie nauczyciela.
- Te… Naruto? – Zapytałem cicho gapiąc się w jego twarz.
- Czego…? – Prychnął pod nosem patrząc na mnie.
- Czemu mnie… – Głos uwiązł mi w gardle.
- Jeżeli chodzi ci o to czemu cię zerżnąłem to odpowiedź podam ci w kiblu na przerwie.
- Okay…
***
 Stałem w łazience czekając na Uzumaki’ego. Zjawił się i od razu przyparł mnie do ściany. Zamroczył mnie. Poczułem jego usta na swoich.
- Czemu Naruto? To…– W tej chwili z moich ust wydobył się jęk, gdyż blondyn złapał mnie za włosy i przyciągnął do swojego krocza.
- Zrób to. – Warknął do mnie. Blondyn wyjął członka ze spodni i w sadził mi go do buzi. Zacząłem się krztusić i dławić. – Wystarczy. – Syknął. – Myślisz, że Sakura mi nie powiedziała? – Warknął i wszedł we mnie.
- Błagam puść…! – Zacząłem się wyrywać.
- Przestań się wyrywać… – Warknął i pchnął ostrzej i głębiej moje ciało. Mimo wolnie wyobraziłem sobie twarz mojego brata.
- Haaah!! – Jęknąłem. Naruto doszedł po czym wyszedł ze mnie śmiejąc się szyderczo.
- Wiesz… Ciasny jesteś. – Zarechotał paskudnie.
- Czemu? – Wybąkałem po czym zemdlałem z wycieńczenia.
***
Naruto:
- Czemu? – Wybąkał i zemdlał chyba z wycieńczenia.
- Zadajesz głupie pytania dzieciaku.. – Wziąłem chłopaka na ręce i wybiegłem z łazienki. Pobiegłem na drugie piętro(Informatykę chłopaki mają trzecim piętrze xD , a gabinet higienistki był na drugim piętrze). Wparowałem do babci. – Tsunade-nobachan… – Mój krzyk rozniósł się po gabinecie.
- T-tak? – Zapytała jękliwie. Kontem oka widziałem czyjeś nogi pod jej biurkiem. Zachciało mi się śmiać i z trudem to oponowałem.
- Mój… – Zaciąłem się – przyjaciel zemdlał. – Moje krwiste tęczówki były doskonale widoczne.
- D-dobrze… – Ponownie ledwo nie jęknęła. Przetarła czoło drżącą od podniecenia ręką. – Zostaw kumpla na kozetce i uciekaj… – Kiwnąłem głową i muskając twarz chłopaka palcami odwróciłem się na pięcie podchodząc do drzwi. Za nim zamknąłem je powiedziałem.
- Wiem, że tam jesteś Jiraja… – Zaśmiałem się i wyszedłem.
***
 Itachi czuł, że jego ototo stanie się krzywda, jednakże zignorował to uczucie. Czytał książkę. Wampiry z Morganville. Czytał aktualnie stronę „19”rozdziału: 2. Akapit: 5.
– Klaudia, powiedz to sobie bez ogródek: ojciec mógł.
 W pewnym momencie zadzwonił telefon Itachi podskoczył i warknął nieznacznie nad swoją nie ostrożnością.
- Moshi-moshi? – Zapytał warkliwie.
- Rug ulicy 165. Facet. Lat: 54. Płatne 10000000jenów. – Powiedział głos w słuchawce. Był to głos. Męski, stanowczy, chłodny i spokojny.
- Dobrze… – Oparł długowłosy.
***
 Tak jak mówił głos w telefonie. Na rogu ulicy stał facet. Na oko: 50 / 52lata palił papierosy. Itachi wyjął broń. 16:33 facet stoi i czeka. 16:34 mężczyzna wyjmuję papierosa i wypala go. 16:35 zostaję oddany strzał z pistoletu. Telefon zawibrował mu w kieszeni oznajmiając, że dostał wiadomość. Itachi wyjął fona z kieszeni aż 6nieodebranych wiadomości. Itachi przeczytał 4. Pierwsza była od jego mistrza, że będzie w środę u niego i Sasuke. Nie przejął się tym zbytnio. Jego sensei Hatake Kakashi zawsze się spóźniał. Druga była od Kushiny, że kryształ dla jego ototo jest gotowy. Trzecia była znowu od Kakashi’ego, że przyjdzie jednak jutro co oznaczało, że zjawi się w środę i do tego wieczorem. Czwarta była od kumpeli z liceum, że robią zlot za dwa tygodnie w „Tokio” – Japońskiej restauracji. – piąta i Szusta nieco wryła go w ziemie(Taa… Jasssne! Trochę *Kpi* Dop. Kikiru.) No dobra bardzo go wryło xD. Otóż treść wiadomości głosiła:
„Itachi on to znowu zrobił
Sasuke”
A drugi głosił:
„Dzień dobry panie Uchiha z tej strony pani Tsunade. Przypuszczam, że pański brat został zgwałcony niech pan przyjedzie..
Tsunade”
- O mój boże… – Szepnął biegnąc do samochodu. Wszedł do pojazdu i odjechał z piskiem opon.
***
 Sasuke siedział w gabinecie u higienistki. Trząsł się jak osika, na jego policzkach widniały świeże ślady łez. Usłyszał kroki. Były to trzy osoby. Pierwszy był monotonny, drugi szybki trzeci był taki jakby psychopatyczny? Raczej nie… Złowrogi? Też nie… Chłodny i stanowczy.. Ooo tak te słowa tu pasują. Sasuke poczuł, że włoski na karku jeżą mu się w geście dzikiego przerażenia. Skrył się pomiędzy łóżkiem a ścianą. Do niewielkiego pomieszczenia weszli: Tsunade, tuż za nią Itachi i Naruto. Wzrok blondyna był złośliwy a na jego ustach był kpiący uśmiech.
- Sasu…? – Zapytał Itachi z przerażeniem patrząc na brata który wbił się w ścianę. Wyglądał jak by miał autyzm(Broń cię panie boże, że Sasuke go ma bo niema xD. Kiwał się w tył i w przód(Tak mają dzieci autystyczne. Wiem to sama z kimś takim przez prawie: 4lata dzieliłam[Od: 1 do: 4 szkoły podstawowej xDD.]klasę.). Itachi patrzył na niego przerażony. Podszedł dwa kroki do Sasuke, ale ten krzyknął, żeby go zostawić. – Wyjdźcie… Proszę… – Powiedział dziewiętnastolatek błagalnie do reszty. Wyszli posłusznie. Itachi spojrzał na brata. Ale ten nie spojrzał na swojego. – Mogę do ciebie podejść? – Zapytał patrząc w matowe oczęta Sasuke. Zaś Sasuke spojrzał na brata z chorym przerażeniem. Pokiwał przecząco głową i znowu zaczął się kiwać. W tył i przód jak zagubione porzucone szczenię w chłodny, zimowy dzień. – Sasuke musimy wracać do domu. Tam będziesz bezpieczny – Sasuke po kręcił przecząco głową. Dziewiętnastolatek miał ochotę zabić tego kogoś za to co zrobił. Serce mu się krajało, ale nic nie mógł zrobić. Do pokoju Ktoś zapukał.
- Kto tam? – Zapytał Itachi patrząc na drzwi.
- Sakura… Ja do Sasuke… – Uchyliła drzwi weszła do środka.
- Sakura może zostać… – Powiedział Sasuke.
- Uhm… – Długo włosy opuścił sale.
- Przepraszam… – Dziewczyna usiadła obok Sasuke obejmując go nie znacznie. – Sasuke jesteś zły? – Zapytała ciszej niż wiatr.
- Nie… – Powiedział smutno. – Co się stało już się nie odstanie. – Dodał cicho oddając uścisk.
…******…

Przyjaciele xDD

Chapter: 6.

Odpowiedzi na komy:
Tayisho – Spadaj tak dalej.. Chcesz więcej chusteczek? *Szalony uśmiech*

„Nowa praca stare życie…^^”
 Rano obudziły go śpiewanie i zabawa jego włosami.
- Aniki… Chcę spaaaaaaaaćććć!! – Mruknął złowieszczo Sasuke nakrywając się kołdrą.
- Oh… A chciałem ci dać namiętnego całusa. – Szeroko się do niego uśmiechnął a długie czarne włosy załaskotały mniejszego brata w policzki. – Ehh… Zaraz muszę jechać do pracy. – Westchnął ciężko Itachi.
- Uhm… – Mruknął inteligentnie Sasuke przewracając się, także Itachi leżał pod nim. – I coo?! – Uśmiechnął się.
- I to, że jak zaraz ze mnie nie zejdziesz to będziesz prasować mi garnitur. – Warknął z udawaną złością.
- Puszcze jak dostanę buzi.. – Uśmiechnęli się do siebie. Itachi liznął delikatnie usta czarnowłosego(A wiecie, że Sasuś ma bardzo ciemny granat włosów O.O Ja miałam taką minę jak się o tym dowiedziałam.). Czerwonousta Sasuke rozchyliły się w geście pełnego oddania.
- Muszę iść Ero-Sasu^^. – Zaśmiał się z przezwiska jakim go obdarzył. Sasuke za to przezwisko spalił buraka.
-Ejjj!! Nie nazywaj mnie tak… – Warknął młodszy z braci wstając na równe nogi. Itachi wstał z karimaty, śmiejąc się i uciekając przed lecącą w jego stronę poduszką. Zatrzasnął drzwi a poduszka uderzyła w nie.
- Wychodzę… – Zachichotał zamykając drzwi. Sasuke padł na poduszki, przymykając przy tym oczy. Westchnął ciężko rozmyślając nad tym co się stało. Po około dziesięciu minutach chłopiec wstał słysząc dzwonek.
- Ehh… Co znowu?! – Warknął złowrogo. Sasuke podszedł do drzwi i otworzył je.
- Witaj Sasuke… – Powiedziała różowo-włosa dziewczyna na oko w jego wieku.
- Cześć… – Mruknął. – Stało się coś…? – Zapytał jakby od niechcenia.
- Mogę wejść… – Zapytała chowając ręce w kieszeniach jej granatowych jeansów.
- Wejdź… – Mruknął niezadowolony z tego pomysłu.
***

Itachi:

 Stałem przed dużym, biało-niebieskim budynkiem. Miałem dziwne wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Wszedłem do środka budynku. W środku, przy biurku siedziała blondynka o niebieskich oczach.
- Witam cie Ino… – Spojrzałem chłodno na dziewczynę.
- Dzień dobry… – Spojrzała na mnie. – Itachi-sama… – Dodała po chwili jakby z przestrachem.
- Wuj u siebie? – Zapytałem blondynki na co ta kiwnęła głową.
- Pokój na końcu korytarza, drugie drzwi na prawo.. – Uśmiechnąłem się do siebie i ruszyłem do gabinetu dyrektora firmy „Konoha company(Nie mogłam się powstrzymać^ . ^)”. Doszedłem do dużych, czarnych drzwi, zapukałem cicho.
- Proszę… – Usłyszałem delikatny, męski głos.
- Dzień dobry Minato.. – Powiedziałem patrząc w jego oczy.
- Witaj Itachi… – Zachichotał. – Jesteś w sprawie pracy… – Stwierdził. Kiwnąłem głową. Blondyn wstał i zapytał. – Umiesz zabijać?
***
 Tym czasem w domu Sasuke trwała rozmowa.
- Więc poco tu przyszłaś Sakura-chan? – Zapytał spokojnie Sasuke. Czarnowłosy wstał z kanapy i skierował się do kuchni. – Chcesz coś do picia? – Dodał ale odparło mu milczenie. – Sakura…?
- Siadaj chcę pogadać o… – Jej głos uwiązł w gardle. – Naruto.. – Wykrztusiła po chwili. – Sasuke.. Czy on ci zrobił krzywdę? – Zapytała a po jej policzku spłynęło kilka samotnych, czystych łez.
- Skąd wiesz? – Zapytał dziewczyny patrząc na nią ze zdziwieniem.
- Bo… On.. Mnie.. Skrzywdził.. – W jej głosie brzmiała nutka przestrachu, goryczy. Sasuke poczuł, że chcę się wyżalić dziewczynie.
- Zgwałcił mnie… – Szepnął. Oczy dziewczyny rozszerzyły się w geście szoku. Zamknął oczy a po jego policzku spłynęło kilka samotnych łez.
- Sasuke-kun… – Szepnęła.
- Najpierw rodzice.. Teraz to..
- Jak to rodzice…? – Sakura spojrzała na chłopaka ze zdziwieniem.
- Kiedyś był chłopiec. – Zaczął. – Miał chłodnego ojca, kochającą matkę i starszego brata. Pewnej nocy gdy wszyscy spali wybuchł pożar. Chłopiec bał się. Gdy płomienie już go dosięgały do pokoju wszedł jego starszy brat i wziął go na ręce. Jak się później okazało efektem pożaru był niedopałek po papierosie..– Opowiedział cicho. – To moja historia.
***
 Itachi upadł na cztery litery słysząc słowa mężczyzny.
- Co proszę?
- Czy umiesz zabijać… – Powtórzył cicho. – Kiedyś zabiłeś matkę i ojca.. – Przymknął oczy.
- Skąd… – Zapytał mrugając ze zdziwieniem oczyma.
- Mam swoje źródła… – Zaśmiał się cicho. – Chcesz? – Zapytał blondyn wyciągając paczkę marlboro.
- Nie dzięki. – Burknął Itachi.
***
 Sasuke odprowadził Sakure do drzwi. Było widać, że zostaną przyjaciółmi.
- To cześć Sasuke-kun… – Pomachała mu na pożegnanie.
- Pa.. – Powiedział. Za nim zdołał zamknąć drzwi bo domu wparował Itachi zły, jak diabli. – Eeee… – Sasuke spojrzał na klnącego brata. – Co się stało…? – Zapytał po chwili.
- Wpadłem w większe bagno, niż przypuszczałem… – Warknął do siebie wyjmując z czarnej aktówki broń.
- C-C-Co to?! – Pisnął przestraszony Sasuke.
- Broń nie widać? – Powiedział patrząc na brata złowrogo.
- Ale.. Ale.. Poco?!! – Pisnął.
- Pogadamy później… – Powiedział całując namiętnie Sasuke.
- Itachi co się stało?
- Nic… – Skłamał.
- Nie kłam.. – Warknął wściekle. Długowłosy nic nie powiedział. – Czemu milczysz? – Warknął Sasuke.
- Nie mogę nic ci powiedzieć. – Powiedział.
- Kochasz mnie? – Zapytał.
- Tak… – Odparł całując swojego brata.
- To powiedź mi… – Powiedział cicho.
- Nie powiesz nikomu? – Sasuke kiwnął głową. – Dobrze więc… Ja zabiłem rodziców ale… Zostałem do tego zmuszony. Gdy miałem trzynaście lat a ty pięć byłem najlepszym mordercą w Konoha*. Gdy dostałem zlecenie by zabić całą rodzinę… – Sasuke patrzył w coraz większym szokiem na twarzy w na brata. – … Niechciałem się zgodzić.. – Powiedział cicho. – Postawili mi warunek albo śmierć Fugaku, Mikoto, Madary, Shisui’ego… I… I… – I głos mu się załamał. – I… Ciebie. – Wykrztusił po chwili milczenia.
- Albo…
- Albo oni zabiją ciebie i całą resztę na moich oczach i spalą żywcem mnie… Postawiłem ultimatum, że zabiję wszystkich prócz ciebie.. Udało mi się ciebie wyciągnąć z płonącego mieszkania, jednakże… – Zrobił pauzę. – … Przeszłość mordercy zostanie na zawsze chociaż nie wiem jak byś się starał przeszłości nie zmienisz… – Powiedział czarnooki oczkując na cios. Ale cios nie nadszedł.
- I tak kocham cię – Sasuke wdrapał mu się na kolana i przytulając się do niego.
…****** …
*Konoha – Chodziło mi oto, że oni tam mieszkali xD.
Świetny filmik naciśnij na obrazek z Itachi'm a zobaczysz fimik xD

Ty szukasz, ja znajduje^^